Czytałam właśnie moją ulubioną książkę
"Szeptem", gdy dostałam SMS'a od mojego chłopaka.
Skarb:
Wejdź na Skeyp'a. Musimy pogadać.
Nie podobają mi się słowa "Musimy
pogadać", ale może w końcu dowiem się o co mu chodzi. Odpisałam mu:
Zaznaczyłam miejsce gdzie skończyłam
czytać. Odłożyłam książkę i wzięłam laptopa na kolana. Odpaliłam Skeyp'a. Nie
czekałam długo, bo zaraz zadzwonił.
-
Hej - odezwałam się - Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?
-
Cześć - odparł trochę sucho - Nie miałem czasu.
-
Nie miałeś czasu? - spytałam - To co takiego robiłeś?
-
Miałem kilka spraw do załatwienia.
- Aha,
rozumiem - westchnęłam - To o czym chciałeś pogadać?
-
Chodzi o to, że my nie możemy być już razem - powiedział.
-
Co? - spytałam z szokowana - Ale jak to?
-
Po prostu - warknął - Zrywam z Tobą.
-
Czy Ty się słyszysz? - krzyknęłam - Dlaczego ze mną zrywasz? Masz kogoś ?
-
Już Cię nie kocham - powiedział, doprowadziło mnie to do łez - I tak mam kogoś.
-
Chcesz zaprzepaścić te 10 miesięcy razem, tylko dlatego, że wyjechałam? - byłam
już całkiem załamana - Bo znalazłeś sobie jakąś szmatę, która jest lepsza ode
mnie?
-
Nasz związek i tak nie miałby przyszłości - odrzekł - Nie pasujemy do siebie.
-
Ty dupku! - wrzeszczałam przez łzy - Niech zgadnę, już od Sylwestra jesteście
razem nie? - potwierdził skinieniem głowy - Rafał, kurwa ! Nie odzywaj się
więcej do mnie. Nie chcę Cię znać !
Rozłączyłam się i rzuciłam na łóżko.
Łzy płynęła z moich oczu, mocząc czarną pościel. Nie mogłam uwierzyć, że po tym
wszystkim co razem przeszliśmy on mnie zostawił. Co za dupek. Ja się dla niego
tak poświęcałam. Tyle dla niego robiłam.
Nie mam pojęcia ile się wypłakiwałam w
poduszki, ale już nie miałam czym płakać. Otarłam łzy z policzków. Poszłam do
łazienki. Jedyną rzecz jaką miałam ochotę teraz zrobić to poczuć ulgę.
Chwyciłam za moją kosmetyczkę i zaczęłam szukać niebieskiego papierku. Znalazłam
go. Otworzyłam zgięty na pół papierek. Chwyciłam żyletkę. Podwinęłam rękaw
swetra. Zrobiłam kilka cięć. Czułam ulgę, ból i pieczenie. Krew zaczęła ściekać
z mojego nadgarstka. Poczekałam chwilę, aż ciemnoczerwona ciecz przestanie
kapać. Umyłam kran i rękę.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. To znaczy,
że brunet przyjechał. Ochlapałam twarz zimną wodą. Poprawiłam makijaż i
zaciągnęłam rękaw na miejsce. Wpuściłam kilka kropel do oczu. Wyszłam z
pomieszczenia, chwytając telefon, poprawiłam moje brązowe włosy i zeszłam na
dół. Tata znów przeprowadzał rozmowę z moim przyjacielem. Po tylu latach mógłby
już sobie darować. Weszłam do salonu.
-
Skończyłeś już? - spytałam taty.
-
Tak - uśmiechnął się, po czym dodał po polsku - Nie róbcie nic głupiego,
jesteśmy z mamą na dole.
-
Wiem - odpowiedziałam w tym samym języku. Wyciągnęłam rękę do bruneta i znów
wróciłam do angielskiego - Chodźmy.
Chwycił moją dłoń i poszliśmy do mnie.
Tata nie zauważył, że płakałam to dobrze. Nadgarstek też już nie boli.
Weszliśmy do pokoju o trzech czarnych ścianach i jednej ze zdjęciami, ten pokój
należy do mnie. Zamknęłam drzwi na klucz.
-
Hej - starałam się jak mogłam, żeby się uśmiechnąć.
-
Cześć - podszedł do mnie i pocałował - Co się stało?
-
Co masz na myśli? - spytałam, chociaż dobrze wiedziałam o co mu chodzi. On zna
mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Wszystko rozpozna.
-
Dlaczego płakałaś? - zadał pytanie siadając na parapecie.
-
Pamiętasz jak Ci wspominałam, że mam chłopaka? - przytaknął. Usiadłam obok niego-
Ten frajer zerwał ze mną jakąś godzinę temu, przez Skeyp'a.
-
Co? Dlaczego? - zapytał z szokowany.
-
Bo mnie już nie kocha - znów wybuchłam płaczem -Bo ma inną.
-
A to skurwiel - podsumował go.
-
Ładnie powiedziane - podciągnęłam nosem.
-
Dobra - chwycił mnie za barki - Ogarnij się trochę i idziemy.
-
Ooo, czyli rozmazana Ci się nie podobam, tak ? - próbowałam się zaśmiać.
-
Bardzo mi się podobasz - uśmiechnął się i otarł tusz spod oczu.
-
Weź sobie coś z szafki - wstałam i
podeszłam do drzwi łazienki - Ja się ogarnę.
Poprawiłam mój makijaż , włożyłam
soczewki, rozczesałam włosy. Gotowa byłam do wyjścia. Wróciłam do pokoju.
Brunet siedział na łóżku i jadł chipsy.
Uhh. Nienawidzę jak ktoś je w moim łóżku. A on doskonale o tym wie. Popatrzyłam
na niego wkurzona. Zrobił potulną minę i zszedł z łóżka.
-
Gotowa? - spytał, poprawiając włosy.
-
Tak - rozczochrałam mu je.
-
Dzięki- mruknął i wyciągnął rękę - Chodźmy.
Otworzyłam drzwi i poszliśmy na dół.
Jest styczeń, więc ubrałam czarne botki i ramoneskę. Rodzice siedzieli
przytuleni do siebie w salonie i oglądali telewizję. Byliśmy gotowi, więc
krzyknęłam do nich:
-
Wychodzę. Nie wiem, o której będę, ale wrócę.
-
Dobra - usłyszałam odpowiedź mamy - Bawcie się dobrze.
Wyszliśmy z domu. Przed ogrodzeniem stał
czarny Mustang GT500, mojego przyjaciela. Otworzył mi drzwi od strony pasażera.
Jak zwykle dżentelmen. Wsiadłam, a on zaraz do mnie dołączył.
Jechaliśmy już jakiś czas. Chciałam
przerwać ciszę, więc włączyłam radio. Niestety wybrałam nie właściwy moment.
Zajechaliśmy na parking galerii handlowej. trochę zaskoczona, bo oboje nie
lubimy zakupów, wysiadłam z auta.
Zatrzymałam się przed maską. Czekałam
na bruneta. Dołączył do mnie po chwili. Objął mnie ramieniem wokół szyi i
pociągnął do środka. Wiedziałam, że ludzie się na nas gapią. Nie lubię tego
uczucia.
Wchodząc do galerii uderzyło mnie
ciepłe powietrze. Dobrze, bo było mi troszkę zimno. Zaprowadził mnie do sklepu
sportowego.
-
O co chodzi? - spytałam, patrząc jak przegląda wieszaki z ciuchami.
-
Masz podał mi jakieś ciuchy - Idź przymierzyć.
Z zmieszaną miną poszłam do
przebieralni. Okazało się, że ciuchy jakie mi dał to czarna bokserka, szorty w
tym samym kolorze i luźna koszulka.
Zaczęłam się przebierać. Niesamowite
jest ot, że wybrał mi właściwe rozmiary. Kompletnie zapomniałam o dzisiejszych
ranach. Gotowa wyszłam do niego. Zakryłam nadgarstek.
-
I jeszcze to - podał mi czarno-szare pumy.
Westchnęłam tylko i ubrałam je. Znowu
dobry rozmiar.
-
Po co to wszystko? - spytałam stając przed lustrem. Ładnie to wygląda.
Uśmiechnęłam się.
-
Dobra. Ściągaj buty i resztę - uśmiechnął się.
Boże , ja go zabiję, ale zrobiłam to o
co prosił. Po 5 minutach byłam w ubraniach, w których przyjechałam. Dobrze, że
nie zauważył. Chciałam odwiesić je na wieszaki, ale brunet mnie powstrzymał.
Wziął je ode mnie i podszedł do kasy. Zauważyłam, że sobie wziął szare dresy i
czarne Nike. Zapłacił za wszystko. Jestem pewna, że ekspedientki dały jakąś
zniżkę. Wręczył mi moją torbę. Ponownie objął mnie ramieniem i wróciliśmy do
auta.
Odpalił silnik. Tym razem nie czekałam,
aż zajedziemy gdzieś daleko, od razu włączyłam radio. Leciała nasza piosenka
"Holiday" Green Day'a. Oboje zaczęliśmy nucić, a w połowie śpiewać.
Kończąc śmialiśmy się na całego.
Zaczął lecieć kolejny utwór. Nie
wiedziałam skąd, ale kojarzyłam melodię. Słyszałam ją kilka dni temu. Po
pierwszej linijce zrozumiałam.
-
Kiedy? - spytałam, patrząc na niego.
-
Co, kiedy? - zmarszczył brwi, ale się uśmiechnął.
-
Kiedy nagrałeś tą piosenkę? - dopytywałam się go.
- Dwa,
może trzy dni po Sylwestrze - wzruszył ramionami.
-
I dopiero teraz mi mówisz? - pacnęłam go w głowę.
-
Ała - udawał, że go boli - Nie chciałem Ci popsuć niespodzianki.
-
Dobra, cicho bądź - zrobiłam głośniej.
To tą piosenkę śpiewał w studiu. Nagrał
moją, poprawka naszą piosenkę. Pamiętam jak leżeliśmy na wakacjach i
próbowaliśmy coś stworzyć. Nigdy nam się nie udawało. Jak wróciłam do domu, do
Polski napisałam cały tekst sama, jednego wieczoru. Od razu mu wysłałam.
Spodobała mu się i stworzył melodię pod to. Zmienił kilka słów, ale sens
wyszedł ten sam.
Byłam zachwycona. Łzy płynęły po moich
policzkach. Bardzo się wzruszyłam. I jeszcze pomyśleć, że poświęcił tyle czasu,
aby można było to nagrać.
-
Ej, mała - otarł mi łzy.
-
Wszystko w porządku - uśmiechnęłam się.
-
To dobrze, bo jesteśmy na miejscu.
Strasznie dużo dziś płaczę. Rozejrzałam
się. Staliśmy przed salą treningową Sam'a.
Wzięliśmy kupione rzeczy i weszliśmy do
środka. Przywitaliśmy się z recepcjonistką i poszliśmy do szatni. Oczywiście osobnych.
Ściągnęłam ubrania i założyłam kupione
rzeczy. Na szczęście w środku były rękawice. Ubrałam jedną na lewą rękę. Gotowa
wyszłam z pomieszczenia.
Uderzył mnie zapach potu. Osoby,
głównie mężczyźni walczyli wręcz, za pomocą bo'a i nunczaku, byli bardzo
spoceni. Zauważyłam właściciela. Był odwrócony do mnie plecami. Ciekawe czy ma
jeszcze ten swój refleks.
Po cichu podeszłam do niego i skoczyłam
mu na plecy. Zawiesiłam się na jego szyi co było błędem. Złapał mnie za
przedramię i przerzucił przez bark. Leżałam na macie.
-
kogo moje piękne oczy widzą - pomógł mi wstać. Przytulił mnie do siebie - Nie
wolno brać tak ludzi z zaskoczenia.
-
Oj, przepraszam - uśmiechnęłam się - Chciałam Cię sprawdzić.
-
Rozumiem - poklepał mnie po ramieniu - Co Cię do mnie prowadza?
-
W sumie to sama nie wiem - podrapałam się po karku - Przyjechałam tu z Aus'em.
-
Aus'em?
-
A ze mną - odezwał się głos za pleców Sam'a. Miał mniej do ubrania, bo tylko
dresy i buty, a i tak wyszedł później ode mnie. Ma boski kaloryfer - Co u Ciebie?
-
W porządku - podali sobie ręce - Chcecie ring?
-
Właśnie po to tu jesteśmy - zaśmiał się brunet.
Podążyliśmy za Sam'em do wolnego ringu.
Pomógł mi wejść przez sznurki. Zapięłam drugą rękawicę i byłam gotowa. Mój
przyjaciel ustawił się przede mną z płaskimi rękawicami.
-
Masz się wyżyć - powiedział - Myśl, że na rękawicach jest twarz tego śmiecia.
-
Dwa razy nie trzeba mi powtarzać - zaśmiałam się i wymierzyłam pierwszy cios.
Cały czas myślałam, że tam jest twarz
Rafała. Wykrzykiwałam różne epitety z nim związane. Uderzałam z całej siły. Ja
też obrywałam. Lekko, ale jednak. Minęła chyba godzina, albo więcej. Chciałam
to już skończyć. Wykonałam trzy szybkie ciosy i doprawiła to wykopem. Mój
" worek treningowy" trochę się zachwiał, ale utrzymał się.
-
Tyle - powiedziałam dysząc.
-
Lepiej? - spytał z uśmiechem.
-
Tak - chciałam wyjść, ale koło ringu stało kilku facetów. Gapili się na mnie.
Może za głośno krzyczałam. Zignorowałam ich i zeszłam. Zaraz potem brunet mnie
przytulił -Fu. Jesteś spocony.
-
Ty też i? - zaśmiał się.
-
Idę pod prysznic - odepchnęłam go i poszłam do szatni.
Zabrałam z szafki ręcznik i moje
ciuchy. Przeszłam przez pomieszczenie i weszłam do pokoju z prysznicami.
Zrzuciłam z siebie przepocone ubrania i weszłam do kabiny. Związałam włosy w
koka. Puściłam wodę i spłukałam z siebie pot. Rany po cięciu trochę piekły.
Zakręciłam wodę i wysuszona ubrałam moje czarne dżinsy, szary sweter i botki.
Wróciłam na salę z torbą. Oparłam się o
jedną z ścian i czekałam na mojego przyjaciela. Obserwowałam ćwiczących
chłopaków. Byli bardzo dobrze umięśnieni. Sam niektórych świetnie wyszkolił, a
inni dopiero zaczynali. Pamiętam jak pierwszy raz tu ćwiczyłam.
Miałam może z 8 lat. Rodzice
przyprowadzili mnie tu. Sam jest ich najlepszym przyjacielem. Uczył mnie
posługiwać się bo'em, nunczaku, walki wręcz, a na dodatkowych lekcjach nawet
mieczem. Nie wiedziałam po co wysyłali mnie na te zajęcia, ale teraz im
dziękuję.
-
Jedziemy? - usłyszałam czyjś głos.
-
Co? - ocknęłam się - Tak, jasne.
Chwycił mnie w tali i poszliśmy na pole. Było
chłodniej niż wcześniej. Wtuliłam się bardziej w bruneta. Zostawiliśmy torby w
aucie. Postanowiliśmy udać się do kawiarni. Miałam straszną ochotę na kawę.
Wchodząc do budynku uderzyła mnie fala
o zapachu cynamonu i kawy. Znaleźliśmy pusty stolik koło okna. Usiadłam na
przeciwko przyjaciela i zaglądnęłam do karty. Było tyle pyszności. Spoglądnęłam
na mojego towarzysza. Był pochłonięty czytaniem.
- Mogę
już przyjąć zamówienie? - podeszła do nas kelnerka. Patrzyła się tylko na
mojego BFF.
-
Tak - odezwałam się. Zaszczyciła mnie wrogim spojrzeniem - Poproszę latte i
ciasto czekoladowe.
-
Ja tak jak mój miś, wezmę ciasto czekoladowe, ale z cappuccino - pokazał jej
rząd śnieżnobiałych zębów.
-
Przyniosę zamówienia - uśmiechnęła się do chłopaka, a mnie zabijała wzrokiem.
Kiedy odeszła cicho zachichotałam.
Kolejna, która będzie mnie nienawidzić. Bawi mnie już ta sytuacja. Podciągnęłam
rękawy i oparłam się wygodnie na sofie.
-
Jak się czujesz? - spytał w pewnym momencie brunet.
-
Lepiej - chwyciłam go za rękę -Dziękuję.
-
Od tego są przyjaciele - uśmiechnął się i głaskał moje knykcie - Co chcesz
robić w tym tygodniu?
-
Nie mam pojęcia- wzruszyłam ramionami - Może deska, kino, spacer. Wymyśl coś.
-
Dobrze. Coś wymyślę - posłał mi swój zabójczy uśmiech.
-
Oto wasze zamówienia - podałam mam nasze porcje. Jestem pewna, że napluła mi do
kawy. No ale nic.
Wzięłam kęsa ciasta. Umm pycha. Ciasto
rozpływało się w ustach. Oparłam łokieć o stół i potrzymałam głowę.
-
Co to? - spytał, patrząc chyba za mnie. Odwróciłam głowę, ale nic tam nie było.
-
Gdzie? - zdziwiłam się.
-
Tu- chwycił moją rękę. Cholera - Dlaczego?
-
To było po tym jak ze mną zerwał - poczułam jak oczy zachodzą mi łzami.
-
Mała - Aus podniósł się z swojego miejsca i wziął mnie na kolana. Wtuliłam się
w niego - Będzie dobrze - Głaskał mnie po włosach - Chcesz wracać?
- Chcę się upić - powiedziałam przez łzy.
-
To nie jest dobry pomysł - rzekł Austin - Ale możemy pojechać do mnie i napić
się wina.
-
Może być - otarłam łzy.
-
To kończy jeść i jedziemy - zdjął mnie z kolan i wrócił na miejsce.
Trochę się już uspokoiłam. Zjadłam do
końca pyszne ciastko, a teraz kończyłam pić kawę. Mój drogi przyjaciel skończył
już chwilę temu. Przyglądał mi się uważnie. Nie przeszkadzało mi to. Kiedy opróżniłam
szklankę do kawiarni weszła grupka dziewczyn. Rozglądały się za wolnym
miejscem. Miałam nadzieję, że go nie rozpoznając. Niestety myliłam się. Zaczęły
między sobą szeptać.
Nawet nie wiem kiedy znalazły się koło naszego
stolika. Każda z nich obdarowałam mnie gardzącym spojrzeniem, a później
wpatrywały się w swojego idola jak w obrazek.
-
Możemy prosić o autograf? - spytała jedna, na co przewróciłam oczami, a brunet
się uśmiechnął.
-
Oczywiście - wziął od każdej zeszyt i podpisał się tam.
Nawet nie byłam zdziwiona kiedy chciały
mieć jeszcze zdjęcie. Oczywiście się zgodził. Miałam na prawdę dość tych
wszystkich fanek, które mam przeszkadzały.
A może byłam zazdrosna? Nie, to nie to.
Wiedziałam, że mój przyjaciele jest bardzo popularny. W końcu to amerykańska
gwiazda muzyki pop Austin Mahone. Ale wkurzało mnie to, że nam przeszkadzają. Gdzie
byśmy razem nie poszli to zawsze go zaczepią. Kiedy widzieli mnie z nim
fotoreporterzy, pytali czy jestem jego dziewczyną. Odpowiedź zawsze była negatywna,
ale i tak na portalach plotkarskich uważali, że jesteśmy razem.
Tak było do tamtego roku. Teraz już
wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi od dziecka.
-
Żyjesz? - ktoś machnął mi ręką przed oczami.
-
Sorki - potrząsnęłam głową - Zamyśliłam się.
-
To co możemy iść? - spytał i podał mi rękę.
-
Jasne.
Złączyłam palce z przyjacielem. Wtulona
w jego ramię, opuściliśmy budynek. Wiedziałam, że dziewczyny obserwują nas z
okna. Poszliśmy do samochodu. Pojechaliśmy pod dom Austin'a.
Weszliśmy do środka. Wrzuciliśmy ciuchy
do prania i zasiedliśmy przed telewizorem w salonie.
-
To co oglądamy? - zapytał brunet przeglądając filmy.
-
Proszę komedię - skuliłam się na sofie.
-
Proszę bardzo - posłał mi uśmiech - Ale Ty rusz dupę i idź po jakieś chipsy.
Wystawiłam mu języki i poszłam do
kuchni. Zaglądnęłam do półki, gdzie zawsze jest coś słodkiego. Wyciągnęłam
chipsy, żelki, ciastka i moje ulubione krakersy. Załadowana paczkami i colą
wróciłam do salonu. Położyłam wszystko na stoliku przed kanapą.
Mój przyjaciel siedział już na niej. Pokręciłam
tylko głową i przytuliłam się do niego. Nogi zgięłam w kolanach i podciągnęłam
na kanapę. Włączyliśmy film i skupiliśmy się na nim.
Wybrał dobrą komedię. Chichotaliśmy się
prawie cały czas, a do tego cały czas coś jedliśmy.
Jeden film się skończył, później drugi
i trzeci. Czwarty oglądałam chwile sama, bo do Aus poszedł odebrać telefon.
Powieki zaczęły mi ciążyć i zasnęłam.
~ Austin ~
Zadzwonił do mnie menadżer. Zostawiłem
ją na chwilkę samą. Mam mieć jutro wywiad. Świetnie
- pomyślałem z sarkazmem. Wolałbym ten czas spędzić z nią, ale jak trzeba
to trzeba.
Wróciłem do dziewczyny, ale spała w
najlepsze. Chwyciłem ją pod i podniosłem. Westchnęła cicho, opadając głową na
moją klatkę piersiową. Jest taka spokojna jak śpi.
Zaniosłem ją po schodach do jej
sypialni, w której zawsze śpi. Położyłem brunetkę na łóżku i ściągnąłem jej
ubranie.
Bardzo martwiły mnie te blizny na
przedramieniu. Nie chciałem, żeby to robiła, żeby cierpiała.
Przykryłem ją kołdrą i miałem zamiar
wychodzić, kiedy Avalon szepnęła:
-
Zostań.
Ściągnąłem koszulkę i spodnie. Wszedłem
z drugiej strony pod pościel, przygarniając ją do siebie. Przytuliła się do
mnie zapadając w dalszy sen. Ucałowałem jej czoło i zamknąłem oczy zasypiając.
------------------------------------------------------
Jest kolejny rozdział :D Według mnie jest dobry, ale ocenę zostawiam Wam :) Poznaliście imiona głównych bohaterów. Co o nich sądzicie?
Do Mdzia- Haki, nie jest to skrót, ani imię :D wytłumaczenie będzie w późniejszych rozdziałach.
Zapraszam do zakładki "Bohaterowie" :)
Niektóre informacje o Austinie są wymyślane na potrzeby bloga.
Komentujcie, to mnie bardzo motywuje. Im więcej komentarzy, tym rozdział będzie szybciej.
Pozdrawiam i do przeczytania :*
Rozdział świetny. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńTen rozdział taki trochę spokojniejszy prócz początku. Tak zacieśnia relację między przyjaciółmi. Więc teraz pewnie czas na więcej akcji co podsyca niecierpliwość. Boli, że ten zły ma akurat na imię Rafał :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Uwielbiam postać Austina! I Avalon!
OdpowiedzUsuńLiczę na więcej akcji w następnym rozdziale ;)
Czekam na next i weny ;)
Szkoda mi Avalon :/ Widać, że szczerze kochała Rafała.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Avalon - też bym chciała mieć takiego bff, jak Austin :D
Poza tym Austin to świetny mężczyzna, mam nadzieję, że między głównymi bohaterami zawsze będzie, jak najlepiej :)
Pozdrawiam i weeeny :*
Ale się porobiło... Jeny!!! Austin-gwiazda pop-BFF?!! Przecież oni powinni być razem!! Na kilometr pachnie, że Austin i Avalon to coś więcej niż tylko "przyjaciele". No błagam! Nie rób nic złego! Nie krzywdź tej miłości!! Avalon - ładne imię (w końcu je poznałam xD), szkoda że się tnie i tak :'( Rafał to dupek, ale w sumie to fajnie by było gdyby się pojawił i by było: Austin vs Rafał :D Taa... rozdział świetny i dłuuuuugi :) Czekam niecierpliwie na next :) Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńPs.Wypełniłam nominacje LBA na blogu :)
Ps. Nominuję cię do LBA :) Więcej info: http://ukrytetajemnice.blogspot.com/2016/02/lba-4.html
UsuńSuper rozdział! :-* :-* :-* Weny!
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł supi, a teraz do rzeczy:
OdpowiedzUsuń-Rafał to dupek :( Zdradzał ją, chociaż ona też nie była całkowie w porządku. Może nie spała z Ausem, ale na pewno jest miedzy nimi cos wiecej niz przyjazn. Poza tym kocham ich relacje. Sa tacy slodcy razem.
Czyzby Av byla nocna lowczynia, albo cus? O to chodzilo z tymi treningami :D
Btw Avalon to naprawde sliczne imie <3
Lece czytac dalej
Adeczka45