wtorek, 16 lutego 2016

4. Ma prawo wiedzieć.

         Otwierając oczy wiedziałam, że nie jestem w pokoju u siebie. Tam sufit jest biały, tu w czarno-białe pasy. Chciałam się podnieść, ale coś mi to uniemożliwiło. Byłam otoczona ramieniem mojego przyjaciela. Uśmiechnęłam się lekko i wyswobodziłam się z jego objęć. Byłam w bieliźnie ?? Czyżby mnie rozebrał? Pochyliłam się nad nim i delikatnie go pocałowałam.
         Podeszłam do szafy, w której były moje ciuchy. Trochę ich tu mam. Wzięłam czystą bieliznę, czarny dziurkowany sweter i jasne dżinsy. Po ciuchu weszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, który się rozmazał. Rozebrana weszłam do kabiny prysznicowej. Ustawiłam wodę, która otuliła moje zmęczone ciało. Pod wpływem ciepłej wody, cięcia zapiekły mnie lekko. Nałożyłam szampon na włosy i mydło kokosowe na ciało. Zmyłam pianę z włosów i z ciała.
         Orzeźwiona i wytarta zaczęłam się ubierać. Włosy związałam w turban. Ubrana rozpoczęłam się malować. Dobrze, że mam tu też kosmetyki. Nałożyłam cień na powieki, delikatnie zrobiłam kreski. Na koniec pociągnęłam rzęsy tuszem. Rozwiązałam włosy z ręcznika. Rozczesałam je palcami. Wrzuciłam brudne rzeczy do kosza. Gotowa wróciłam do sypialni.
         Brunet spał w najlepsze rozwalony na łóżku. Wyglądał tak spokojnie i niewinnie. Wzięłam telefon do ręki w sprawdziłam go. Wiadomości od mamy "gdzie jestem?? ", powiadomienia z facebook'a. Ciekawa weszłam w nie. Ale od razu tego pożałowałam. Rafał zmienił swój status. Już był w związku z jakąś Justyną. Zablokowałam telefon i rzuciłam nim na fotel. Łzy napłynęły mi do oczu. cicho podciągnęłam nosem i usiadłam na skraju łóżka.
         Nie mogłam uwierzyć, że on na serio zerwał ze mną i już się kimś zajmuje. Ciekawe jak długo mnie zdradzał, skoro już są razem. Jak ja tego nie zauważyłam ?
         Poczułam jak ktoś obejmuje mnie z tyłu i mocno przytula. Wtuliłam się w niego mono. Zmoczyłam jego klatkę piersiową. Głaskał mnie po włosach i uspokajał.
- Ej, mała - odsunął mnie od siebie - Nie płacz. Ten dupek nie jest tego wart. Skoro nie umiał Cię kochać i Cię zostawił to znaczy, że nigdy nie był z Tobą szczery.
- Ja na prawdę myślałam, wierzyłam - łzy nadal płynęły po moich policzkach - że ona mnie kocha.
- Nie zasłużyła na Ciebie - otarł łzy spod moich oczu - Jesteś niesamowita, piękna, twarda i najlepsza. Jeśli nie umiał tego docenić to jest kretynem- uśmiechnął się, co troszkę poprawiło mi humor - Głodna? Chodźmy na dół.
         Wstaliśmy z łóżka. Austin założył dżinsy i poszliśmy na dół. Jego ramie otaczało moją szyję. Czułam się bezpieczna w jego otoczeniu.
         Siadłam na jednym z stołków barowych, oparłam łokcie na blacie i patrzyłam co tworzy mój przyjaciel. Poszedł na prostotę. Płatki z mlekiem. Pamiętał, że lubię ciepłe mleko do nich. Nie rozumiem jak można jeść płatki na zimnym mleku. Wzięliśmy swoje porcje i udaliśmy się przed telewizor.
         Włączyłam na jakimś kanale muzycznym i zaczęłam jeść. Oparłam się o ramę sofy, a nogi położyłam na udach bruneta. To była bardzo wygodna pozycja. Jadłam mrucząc niektóre piosenki. Mój towarzysz robił to samo. Biorąc kolejną łyżkę płatków do buzi dostałam SMS'a. Odłożyłam miskę i sprawdziłam nadawcę. Małpa czyli Emilia. Moja przyjaciółka z Polski.
Małpa: Ej, to prawda, że nie jesteś już z Rafałem ?
Ja: Tak :c. Zerwał ze mną.
         Napisałam, nie odkładając go, bo zaraz dostałam odpowiedź.
Małpa: Co za chuj! Jak on mógł? Jak się czujesz?
         Co jej miałam napisać? Że przepłakałam całą noc, że byłam się wyżyć, że się pocięłam, że Aus mi pomógł?
Ja: Chyba ma inną, dlatego to zrobił. Bywało lepiej. Aus mi pomaga.
         Dokończyłam jedzenie płatków. W telewizji zaczął lecieć program plotkarski. Miałam już przełączyć, ale było coś mnie i brunecie. Pogłośniłam.
- Kilka dni temu widziano Austin'a Mahone, na lotnisku w towarzystwie jakieś dziewczyny - tu pokazano nasze zdjęcie jak się przy wyjściu całowaliśmy - Z tego co ustaliśmy jest to Avalon Szulc jego najlepsza przyjaciółka. Zmieniła się - tu się zaśmiałam - Więc drogie fanki Austin'a, Wasz idol nadal jest wolny.
         Po tych słowach wyłączyłam. Popatrzyłam na bruneta. Miał bardzo poważny wyraz twarzy. Jakby o czymś gorączkowo myślał. Zostawiłam go w spokoju i poszłam pozmywać.
         Stojąc przy zlewnie patrzyłam na piękny ogród, za domem. Były tu chyba wszystkie rodzaj kwiatów i drzew jakie widziałam. Z patrzenia przez okno wyrwał mnie dotyk czyjś ramion wokół bioder.
- Co jest? - spytałam zmartwiona.
- Jestem ciekawy, skąd mają to zdjęcie - westchnął i oparł się o blat, puszczając mnie.
- Pewnie Cię śledzili - powiedziałam. Mimo tego, że nie miał jako takiego dzieciństwa, to teraz nie ma jeszcze życia prywatnego - Może powinieneś zmienić auto czy coś. Na takie, żeby nikt nie wiedział jakie masz.
- To by pewnie przez jakiś czas skutkowało, ale po kilku dniach i tak by się zorientowali czym jeżdżę - mruknął
- To prawda- rozległ się w pomieszczeniu dźwięk mojej komórki, którą zostawiłam na blacie. Na ekranie widniał napis " Mama" - Słucham?
- Gdzie Ty do cholery jesteś? -usłyszałam głos mojej rodzicielki. Była zła.
- U Austin'a. Za niedługo wrócę - zapewniłam ją.
- W tej chwili masz wracać do domu! - wykrzyczała przez telefon, tak głośno, że aż głowę do tyły mi odrzuciło. I rozłączyła się.
         Odłożyłam telefon na blat i spojrzałam na bruneta. Miał smutny wyraz twarzy. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Nie chciałam iść, ale musiałam. Nie lubię się z nim żegnać, mino że wiem, iż zobaczę go za chwilę.
         Byliśmy przytuleni bardzo długo. Lubię być w jego ramionach. Czuję się wtedy bezpiecznie. Oderwałam się od bruneta i lekko uśmiechnęłam. Odwzajemnił gest.
- Wezmę Hondę, oki? - spytałam ubierając buty i kurtkę.
- Jest Twoja - zaśmiał się - Możesz ją brać kiedy chcesz.
- No tak - wzięłam kluczyki - Nie chce jechać.
- To zostań - objął mnie.
- Wiesz, że nie mogę - pokręciłam głową - Muszę iść.
         Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do garażu. Między Mustangiem, a BMW stałam moja Honda CBR600. Czerwono-czarna bestia, którą dostałam od mojego przyjaciela. Zabrałam kask z stojaka i usiadłam na motorze. Jak ja dawno nie jeździłam. Odpaliłam silnik. Chodził pięknie. Brunet zbliżył się i pocałował mnie. Uśmiechnęłam się. Kiedy się odsunął założyłam kask i wyjechałam z garażu. Opuszczając posiadłość w lusterku widziałam smutną twarz mojego kochanego. Jestem szczęśliwa, że go mam.
         Ulice LA jak zawsze były zatłoczone. W korku stałam chyba z 15 minut. Nienawidziłam stać, wolałam czuć prędkość. W końcu ruszyliśmy.
         Po kilku minutach parkowałam na podjeździe przed domem. Zabrałam kluczki i poszłam do środka. Od wejścia było czuć zapach ciasta. Kocham wypieki mamy, bo strasznie rzadko je robi. Właściwie tyko na specjalne okazje. Zaintrygowana weszłam do kuchni. Moja rodzicielka nakładała właśnie masę na biszkopt.
- Już jestem - odezwałam się, żeby się nie wystraszyła. Na próżno - Ktoś przyjeżdża?
- Co? Dlaczego? - spytała wkładając miskę do zlewu.
- Bo coś pieczesz - wzruszyłam ramionami.
- Czy ktoś musi przyjeżdżać, żebym piekła? - popatrzyła na mnie z wyrzutem?
- No zazwyczaj tak - przyznałam
- Nie prawda. Chociaż - zamyśliła się - Nie ważne. Jak tata wróci coś będziemy chcieli Ci powiedzieć.
- Okej - nie lubiłam tych słów - Będę na górze.
         Mama tylko skinęła głową, a ja poszłam. Idąc po schodach zadzwonił telefon.
- Tak? - spytałam wchodząc do pokoju.
- Mała, co powiesz na małą imprezkę dziś ? - usłyszałam głos Aus'a.
- W stylu eleganckim czy luźnym? - stanęłam przed szafą.
- Pół na pół, ale bardziej luz - odpowiedział, wyczułam, że się śmieje - To jak?
- Powiem, że idę.
- To świetnie, będę koło 20 - rzucił i się rozłączył.
         Zaczęłam szukać czegoś na imprezę. Nie mam tu wielu ciuchów. Większość została w Polsce. Westchnęłam.
         Po jakiejś godzinie wybrałam czarne dżinsowe spodnie i bordową koszulkę na ramiączkach. Położyłam rzeczy na łóżku i poszłam do łazienki.
         Ściągnęłam soczewki i zmyłam makijaż. Wróciłam do pokoju na chwilę i wzięłam czystą bieliznę.
         Rozebrałam się i puściłam wodę pod prysznicem. Ciepła ciecz otuliła moje ciało. Umyłam włosy i namydliłam skórę. Zmywając pianę, zaczęłam cicho nucić. Lubię śpiewać, ale tylko dla siebie. Zakręciłam wodę i zaczęłam suszyć włosy oraz wszystko co było mokre. Zawiązałam turban na głowie, ubrałam bieliznę i przeszłam do sypialni.
          Mam jeszcze dużo czasu. Założyłam dresy i kilka rozmiarów większy T-shirt. Odpaliłam laptopa i włączyłam muzykę. Weszłam na facebook'a. Pełno powiadomień i wiadomości. Na głównej tablicy znalazłam zmianę statusu Rafała. Nie mogłam uwierzyć. Ten kretyn związał się z najbardziej szmatowatą laską w całej szkole. Odgoniłam niechciane łzy. Większość wiadomości, to było " współczuje Ci, jak coś to możesz na mnie liczyć". Byłam im bardzo wdzięczna. Wyłączyłam portal. Stwierdziłam, że pomaluje paznokcie. Dawno tego nie robiłam, a zawsze mnie to odpręża.
         Postanowiłam zrobić czarno- czerwone. Przygotowałam potrzebne rzeczy. Lakiery, podkład, utwardzacz. Nałożyłam pierwszą warstwę.
         Ostatnie poprawki i gotowe. Po półtorej godziny moje paznokcie wyglądały genialnie. Cały czas miałam na głowie ręcznik. Wstałam i poszłam rozczesywać włosy. Były już lekko wyschnięte. Mam jeszcze chwilkę. Założyłam soczewki. Zaczęłam robić makijaż. Cienie, eyeliner, tusz, podkład, korektor.
         Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. To pewnie tata. Jestem bardzo ciekawa o co im chodzi. Związałam włosy w luźnego koka i zeszłam na dół.
- Ma prawie 17 lat - dosłyszałam głos taty - Ma prawo wiedzieć.
- Nie kochanie - zaprzeczyła mama - Może to nie jest ona, może nie musi wiedzieć.
- Musi0 - tata westchnął, a ja weszłam do kuchni jak gdyby nic.
-jak tam? - spytałam siadając na wysepce kuchennej.
- Dobrze, zaraz będzie obiad - odpowiedziała mama wyciągając naczynia.
- Chcieliście rozmawiać, więc słucham - założyłam ręce na piersi i uważnie ich obserwowałam.
- Chodźmy do salonu może - odezwał się w końcu tata.
         Zeskoczyłam z blatu i przeszłam do pokoju obok. Usiadłam na fotelu, a rodzice na sofie na przeciwko. Wpatrywałam się w nich czekając. Widziałam, że bili się ze swoimi myślami. Chce wiedzieć o co chodzi.
-Powiecie o co w końcu chodzi? - spytałam zdenerwowana po polsku.
- Nie denerwuj się - westchnęła mama i spojrzała na tatę - Za niedługo będą Twoje urodziny.
- No wiem, za 9 dni - uśmiechnęłam się - Co związku z tym?
- Masz jakieś plany na ten dzień? - spytał tata.
- Pewnie gdzieś z Aus'em na jakąś dyskotekę pójdziemy - wzruszyłam ramionami.
- Nie chciałabyś może zrobić sobie urodzin? - mam popatrzyła na mnie pytająco.
- Może bym i chciała, ale nie miała bym kogo zaprosić - trochę posmutniałam - Moi najlepsi ludzie są w Polsce.
- A gdyby mogli przylecieć? - odezwał się tata.
- Gdyby mogli było by zajebiście - uśmiechnęłam się żywo, ale od razu straciłam humor - Ale nie przyjadą.
-Emilia i Kuba - skinęłam głową - powiedz im, żeby się pakowali.
- Nie rozumiem - powiedziałam powoli.
- Za tydzień mają samolot do LA - oznajmił tata.
         Byłam mega szczęśliwa. Em i Kuba przyjadą w końcu. Zobaczą LA i poznają Aus'a.
- Gdzie jest haczyk? - spytałam odzyskując rezon. Nigdy nie oferowali czegoś takiego.
- Nie ma haczyka, kochanie - powiedziała mama.
- Aha, bo uwierzę - założyłam ręce na piersi - Więc gdzie on jest?
- Av, po skończonych feriach, nie będziesz chodzić do szkoły w Polsce - mama mówiła to strasznie wolni i pełnym napięciem w głowie - Przenosimy Cię do Akademii w Nowym Jorku.
- Że co? - krzyknęłam, nie mogłam w to uwierzyć - Dlaczego?
- Ponieważ niedługo kończysz 17 lat, a od wielu pokoleń każdy z mojej rodziny chodzi do tej Akademii - powiedział tata.
- Ale ja mam tam przyjaciół - łzy zebrały się w oczach - Nie chcę ich opuszczać.
- Idziesz do tej szkoły - powiedział ostro tata - Wiem, że Ci się to nie podoba, ale tak będzie. Tam też znajdziesz przyjaciół.
- Nie chcę - wstałam i pobiegłam na górę.
         Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Znowu muszę opuścić znajomych, ludzi, których kocham. Dlaczego oni mi to robią?
 Najpierw z LA do Polski, a teraz z Polski do NY. To nie jest normalne. Mogli by mi to wcześniej powiedzieć, może jakoś bym to zaakceptowała, a tak to jestem już po fakcie dokonanym.
         Spojrzałam na zegarek. Zostało mi 40 minut do przyjazdu Austin'a. Podniosłam się i poszłam do łazienki. Wyglądałam okropnie. Makijaż się rozmazał. Musiałam go zmyć i nałożyć od nowa. Włosy rozpuściłam i lekko pokręciłam. Wróciłam do sypialni. Założyłam wcześniej przygotowane rzeczy. Na uszy założyłam kolczyki, czarne diamenciki od Kuby, na szyję naszyjnik z symbolem nieskończoności od Emilki, a na nadgarstek sopelkową bransoletkę od Aus'a.
- Schowałam telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Ubrałam botki i ramoneskę. Miałam wychodzić, ale usłyszałam głos mamy.
- Gdzie się to wybierasz?
- Na imprezę, nie widać? - odpyskowałam jej, bardzo rzadko mi się to zdarza -  Nie czekajcie na mnie, wrócę jutro.
         Wyszłam i trzasnęłam drzwiami. Przekroczyłam granicę posiadłości moich rodziców. Udałam się w kierunku domu bruneta. Z kieszeni wyciągnęłam zapalniczkę i papierosa. Bez wahania go odpaliła i zaciągnęłam się. Dawno nie paliłam. Miałam rzucić. Coś chyba mi nie wyszło.
         Szłam tak paląc dopóki jakiś samochód nie zatrzymał się koło mnie. Było już trochę ciemno. Nie widziałam kto to.
         Osoba ta wyszła z pojazdu i szybkim krokiem znalazła się przy mnie. Wyrzuciła mi fajkę z rąk.
- Do kurwy - usłyszałam głos przyjaciela - Miałaś już nie palić - rzucił niedopałek na ziemię i przygasił.
- No wiem, ale nie mogłam wytrzymać - powiedział i się do niego przytuliłam.
         Natychmiast mnie objął i zaczął gładzić po włosach. Łzy znów puściły się z moich oczu. Zmoczyłam koszulkę przyjaciela. Lekko nas kołysał.
         Staliśmy tak dość długi czas. W końcu Aus odsunął mnie od siebie. Delikatnie wytarł łzy spod moich oczu i z policzków. Lekko się uśmiechnęłam. Popchnął mnie w stronę auta. Otworzył drzwi i wsiadałam. Szybko okrążył samochód i siedział już koło mnie.
         Zatrzymał się pod jednym z najlepszych klubów w LA. Wysiadł i poszedł otworzyć mi drzwi. Chwyciłam jego rękę i wstałam. Aus rzucił kluczyki do gościa od parkowania.
         Weszliśmy do budynku. Uderzył mnie zapach dymu, alkoholu i potu. Znaleźliśmy wolną loże. Zajęliśmy miejsca. Ludzi było całkiem sporo.
- Chcesz coś do picia? - spytał się przyjaciel.
- A pozwolisz mi się upić? - odpowiedziałam pytaniem i zrobiłam słodkie oczka.
- Nie dużo, ale pozwolę - uśmiechnął się.
- Kochany jesteś - pocałowałam go w policzek - to po proszę czystą i sok pomarańczowy.
         Cmoknął mnie w usta i poszedł. Wyciągnęłam telefon. SMS od Moto-Kuba.
Moto: Hej Av. Jak się czujesz? Tęsknię :*
         Kochany jest. Ciekawe jak tam nasz mały interesik?
Ja: Hej Moto. Jakoś leci, a co tam u Ciebie? Jak nasz interes? Ja też tęsknię :*
         Weszłam na snapchat'a i wysłałam przyjaciołom zdjęcie tańczących ludzi. Szkoda, że ich tu nie ma teraz. Ale niedługo razem będziemy na takiej imprezie.
- Tęskniłaś? - Aus pojawił się z naszymi napojami.
- Bardzo -uśmiechnęłam się do niego i wzięłam szklanki.
- No to co - brunet podniósł kieliszek - na zdrowie - powiedział po polsku.
- Na zdrowie - odpowiedziałam tak samo.
         Przechyliłam kieliszek i gorzka, zimna ciecz rozlała się o moim gardle. Otrząsnęłam się lekko i przepiłam sokiem. Tego było mi trzeba.
- Można prosić? - spojrzałam na przyjaciela. Chwyciłam jego wyczekującą dłoń.
- Ty zawsze - zaśmiałam się i ściągnęłam ramoneskę.
         Poszliśmy na parkiet. Każdy ocierał się o każdego. Znaleźliśmy troszkę miejsca dla siebie. Zarzuciłam ręce na szyję mojego bruneta, a on na moje biodra. Zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki. Uśmiechaliśmy się do siebie. Starałam się nie myśleć o rozmowie z rodzicami.
         Po 6 kolejce byłam już lekko wstawiona. Bawiłam się z nowo poznanymi chłopakami. Byli przystojni. Tańczyłam właśnie z Dannym, a może z Shonem. Nie wiedziałam i miałam to gdzieś. Miałam wszystko gdzieś. Nie myślałam trzeźwo. Chwyciłam jego koszulkę i przyciągnęłam go do siebie. Wbił się w moje usta. Na początku mi to przeszkadzało, ale późnej odwzajemniłam pocałunek.
- Chcesz kolejkę mała? - szepnął mi do ucha.
- Ja zawsze - uśmiechnęłam się, a on pociągnął mnie do baru.
         Siadłam na jednym z wolnych krzeseł. Mój towarzysz usiadł obok mnie.
- To co chcesz? - spojrzał na mnie.
- Czysta i sok pomarańczowy - oparłam się o blat.
         Chłopak skinął na barmana i zamówił. Po kilku minutach otrzymaliśmy alkohol. Podnosiłam już kieliszek do ust, kiedy ktoś mnie powstrzymał. Popatrzyłam do kogo należała dłoń. Stał tam Aus.
- Mała, wystarczy już - powiedział stanowczo - Jedziemy do domu.
- Zostańmy jeszcze - zrobiłam słodkie oczka.
- Nie. Pij i jedziemy.
         Smutna wypiłam zawartość kieliszka i popiłam sokiem. Uśmiechnęłam się do kolesia od drinka. Wzięłam kurtkę od przyjaciela. Próbowałam wstać. Stanęłam na nogi. Robiąc krok do przodu zachwiałam się. Brunet podtrzymał mnie i wziął na ręce.

         Wyniósł mnie na pole. Czkaliśmy chwile na samochód. Kiedy przyjechał, wsadził mnie do niego. Zapiął pas i zamknął drzwi. Oparłam się o szybę i zamknęłam oczy.


----------------------------------------------
Oto i 4. rozdział :) Czekał ktoś na niego? Ja oceniam go na taki sobie, ale ocenę zostawiam Wam :D

Do 
Mania Maja - dziękuję Ci bardzo za nominację. Wypełnię jak tylko znajdę chwilkę czasu.

Przepraszam, że rozdział pojawia się tak późno, bo aż po 2,5 tygodnia, ale miałam trochę nauki w szkole i kilka różnych okazji do świętowania :D
Mam nadzieję, że Wam się spodoba, a długość jest zaspokajająca.

Komentujcie, to mnie bardzo motywuje. Im więcej komentarzy tym 
rozdział będzie szybciej.


Pozdrawiam i do przeczytania :*  

6 komentarzy:

  1. Ja czekałam i to niecierpliwie. Rozdział świetny. Polubiłam naszych bohaterów. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!
    Aus... Wspaniały przyjaciel, który pozwoli ci się upić, a potem odwiezie do domu...
    Szkoda, że musi zostawić swoich przyjaciół z Polski...
    Czekam na next i weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Can't wait for next chapter :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna historia nam się tu pisze, powoli wszystko się rozkręca ;) Rozdział wspaniały jak wszystkie!
    Nie mogę się już doczekać następnego ;o ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaglądam a tu nowy rozdział ;)
    nie masz pojęcia jak się ucieszyłam,
    Chyba nie muszę Ci mówić, że jest super, bo na pewno to już wiesz :D
    Czekam więc na następne i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozwolisz, że napiszę w punktach ❤
    1. Dopiero dzisiaj przeczytałam notkę, gdyż wcześniej mnie całkowicie pochłonęły ferie, ale już nadrobiłam ;)
    2. Bardzo się cieszę że nadrobiłam. Rozdział wyszedł ci ciekawy, nienudnawy i boski ❤
    3. Wytłumacz mi proszę o co chodzi z tymi pocałunkami?!!!! No serio bo nie ogarniam. Media zrobili im fote jak się całowali a ci zlewka!
    4. Jak dla mnie Avalon za dużo płacze. Niby taka silna a non stop płacze. To taka moja uwaga.
    5. Nie ma to jak dwa razy w ciągu dnia brać prysznic, choć wcale się nie jest spoconym xD Brawa dla Av!
    6. Jest jakaś mini pomyłka, bo jest "z LA do Polski, a teraz z Polski do NY" A chyba akcja są teraz w LA, prawda?
    7. Austin! Więcej Austina!!! Ja chcę WIĘCEJ WIĘCEJ WIĘCEJ !! Niech sobie znajdzie jakaś laskę i będzie mniej grzeczny xD
    8. Rafał to dupek, choć pewnie też bezmózgowiec. Szczęścia w nowym związku 👊
    9. Czekam na ciąg dalszy w NY ;) i czekam na przyjazd przyjaciół Av :)
    10. Czy rodzice Avalon jej kiedyś powiedzą kim jest??
    Ps. Buziaczki i dużo weny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń

Proszę, pozostaw po sobie komentarz ;*