Od południa trwają przygotowania.
Chipsy, krakersy, ciasta, ciastka, przekąski, picie, alkohol. Wszystko ładnie
ustawione.
Nakładałam ostatnią porcję babeczek na
piętrowy talerz, kiedy zadzwonił mi telefon. Odebrałam bez patrzenia na ekran.
-Tak?
- położyłam telefon na barku i nie przestałam układać moich wypieków.
Odsunęłam telefon od ucha i spojrzałam
na wyświetlacz. Dzwoniła "Małpa ;*". Zerknęłam na godzinę. 16:05.
-
Szczęśliwego - powiedziałam- Jak sie bawicie?
-
Jest super tylko brakuje jednego - nadal krzyczała.
-
Czego brakuje? - spytałam - Chyba nie alkoholu?
-
Nie, tego jest dużo - zaśmiałam się - Ciebie tuuuuuuu brakuje !
-
Miś, za rok będziemy razem - zapewniłam ją.
-
Oby stara - głos już miała bardzo poważny.
-
Daj mi Moto do telefonu - poprosiłam
-
Peeeewnie, caaaałuski.
Przełożyłam ostatnią babeczkę z blachy
na tackę. Cztery talerze zostały zapełnione.
-
Tak? - usłyszałam głos Moto.
-
Hejka - uśmiechnęłam się do siebie.
-
Cześć Haki - zaśmiał się - Co tam?
-
W porządku - odpowiedziałam - Mam do Ciebie prośbę.
-
Słucham Cię uważnie.
-
Nie dawaj więcej alko Małpie, wystarczy jej - powiedziałam.
-
Jeszcze nich z godzinkę sobie popije, a później wszystko będę jej zabierać -
obiecał.
-
Dziękuje Moto - uśmiechnęłam się - Do usłyszenia za 8h. Dobrej zabawy.
-
Dzięki, do usłyszenia - rozłączył się.
Schowałam telefon do kieszeni. Wzięłam
tackę i przeszłam z nią do salonu. Postawiłam obok reszty jedzenia.
Pokój przyozdobiony w łańcuchy, balony,
światełka. Kanapy i fotele odsunięte najbardziej jak się dało. Goście mają wbić
koło 20:30, więc mamy jeszcze czas.
-
Dobra robota - podskoczyłam na głos mojego przyjaciela - Świetnie to wygląda.
-
Nie skradaj się tak - odwróciłam się do niego.
-
Przepraszam - przytulił mnie.
-
Wiesz, że wybaczam - obróciłam sie i popatrzyłam na pokój. Byłam przytulona do
niego plecami - No nieźle wyszło.
-
Nieźle? - zaczął mnie łaskotać - Odwołaj to!
Śmiałam się w najlepsze, a on nie miał
zamiaru przestać. Zaczęłam go okładać pięściami, ale i to nie pomogło.
-
Jest ślicznie - wydukałam przez śmiech.
Przestał. Zaczęłam głęboko oddychać.
Starałam się uspokoić oddech.
Po długiej chwili odzyskałam odpowiedni
rytm oddechu. Usiadłam na kanapie i pochyliłam się. Mój przyjaciel przyniósł mi
szklankę wody. Uśmiechnęłam się lekko i napiłam.
-
Przepraszam nie chciałem - usiadł obok mnie i głaskał po plecach.
-
Wiem, to nie Twoja wina - dałam mu buziaka w policzek. - To w co mam się ubrać?
-
Nie, tylko nie pytania tego typu - brunet ukrył twarz w dłoniach.
-
Ale ja potrzebuje pomocy - zaśmiałam się - W czym będziesz?
-
Czarna koszula, marynarka i muszka, oraz czarne spodnie - pokręciłam głową
-Czyli
standard, na czarno - przytaknął - No to ja ubiorę tą czarną sukienkę od
Ciebie.
-
I prawidłowo - rozczochrał moje włosy.
-
To ja się będę zbierać - wstałam i podeszłam do holu - Wrócę na 20, pomogę
resztę Ci ogarnąć.
- Spoko,
będę czekać - dał mi buziaka i wyszłam na pole.
Jak na ostatni dzień grudnia i rok,
było ciepło. Poprawiłam włosy i podeszłam do mojej czarno-białej Hondy CBR 600
RR. Zapaliłam silnik, ubrałam kask i rękawiczki. Dodałam gazu i ruszyłam.
Przed wyjazdem na ulicę, zatrzymałam
się, bo brama była zamknięta. Skinęłam na Ben'a, żeby ją otworzył. Tak też się
stało.
Wyjechałam i ruszyłam do domu. Droga
byłam czysta, więc nie liczyłam się z ograniczeniami.
***
Siedziałam przed toaletką i rozczesywałam
włosy po myciu. Jeszcze nie wiedziałam co z nimi zrobię, więc związałam na
razie w koka. Wróciłam jeszcze do łazienki i założyłam soczewki. Usiadłam z
powrotem przed lustrem.
Rozłożyłam kosmetyki na blacie. Na
twarz wtarłam podkład. Wzięłam czarny cień i nałożyłam na powieki. Zrobiłam
średniej grubości kreski, a na koniec rzęsy pociągnęłam tuszem. Wszystkie
widoczne krostki zakryłam korektorem.
Teraz przyszedł czas na włosy.
Rozpuściłam je i ponownie rozczesałam. Były już lekko wyschnięte. Postanowiłam
spiąć je w kucyka. Wydzieliłam część włosów na podniesienie. Po obu stronach
głowy zrobiłam warkoczyki przy głowie i wpięłam je do reszty. Pozostałą część
troszkę natapirowałam, wygładziłam i włączyłam do końskiego ogona.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam
czarną, krótką do połowy uda, na szelkach, nie przylegającą sukienkę. Dostałam
ją na wakacjach. Tylko dwa razy miałam ją na sobie. Z półki niżej zabrałam czarne rajstopy.
Zaczęłam się w to ubierać. Nienawidzę,
ubierania rajstop. Kiedy to miałam za sobą, włożyłam sukienkę. Pasowała, całe
szczęście. Obróciłam się wokół własnej osi.
Do torebki, którą przygotowałam,
wpakowałam dokumenty, telefon, klucze, kosmetyczkę. Gotowa zeszłam na dół.
Weszłam do kuchni. Zegar wskazywał 19:40. Jak ten czas szybko leci. Przeszłam
do przedpokoju. Założyłam czarne szpilki, ramoneskę i mogłam wychodzić.
-
Zaczekaj - usłyszałam głos mojej rodzicielki.
-
Tak? - odwróciłam się do niej.
-
Nie pij za dużo - przytuliła mnie - I baw się dobrze.
-
Będę, pa - dałam jej całusa w policzek i wyszłam.
Mimo tego, że miałam sukienkę, a także
szpilki wsiadłam na motor. Założyłam kask, wyjechałam spod domu i ruszyłam do
posiadłości przyjaciela.
Ruch był większy niż wracałam. Ludzie
już jechali na przyjęcia. Pełno było taksówek. Wymijałam jedną po drugiej i tym
sposobem szybciej dostałam się pod bramę wjazdową. Skinęłam Ben'owi , a ten ją
otworzył. Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Pojechałam do garażu i
zostawiłam tam maszynę. Zdjęłam kask i położyłam go obok reszty. Kluczyki
schowałam do torebki i weszłam do mieszkania.
Do rozpoczęcia imprezy zostało 30
minut. Zaczęłam szukać właściciela. Poszłam na piętro. Zajrzałam do jego
sypialni pewna, że go tam zastanę, ale pomyliłam się. Nikogo nie było w środku.
Zamknęłam drzwi i poszłam dalej. Następne drzwi, które otworzyłam prowadziły do
mojej "sypialni". Tam też go nie było. Przeszłam korytarzem w prawo.
Znajduje się tam troje drzwi, ale tylko za jednymi mógł być brunet. Stanęłam
przed właściwymi, nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi. Na pozór nikogo tu nie
było. Przekroczyłam próg i zobaczyłam cały pokój. Ściany wyłożone czerwonymi
tkaninami, kanapy w kolorze czerni pod ścianami. Jedna ze ścian została
przerobiona. Od połowy w górę była szklana. Przed nią znajdowała się duża i
długa konsola dźwiękowa.
Za szklaną ścianą ujrzałam bruneta. Na
uszach miał słuchawki, a w ręku gitarę. Siedział na wysokim krześle, a przed
twarzą miał mikrofon. Śpiewał. Nie zauważył mnie. Postanowiłam to wykorzystać.
Usiadłam na obrotowym krześle i
założyłam słuchawki. Na początku nic nie słyszałam. Pokręciłam kilkom guzikami
i rozbrzmiała muzyka. Delikatna i spokojna. Coś mi mówiła. Znałam ją skądś.
Wsłuchałam się w melodię:
You're all I ever need Jesteś
wszystkim czego kiedykolwiek potrzebowałem
Baby you're amazing
Kochanie jesteś niesamowita
You're my angle come and save me. Jesteś moim aniołem,
który przychodzi i ratuje mnie
You're all I ever need Jesteś wszystkim czego kiedykolwiek
potrzebowałem
Baby you're amazing
Kochanie jesteś niesamowita
You're my angle come and save me. Jesteś moim aniołem, który przychodzi i
ratuje mnie
Już
wiem skąd znałam tą piosenkę. To ja ją napisałam. Oczywiście trochę pozmieniał,
ale to był mój tekst. Kiedy skończył ostatni akord, wcisnęłam odpowiedni guzik
i powiedziałam do mikrofonu :
-
Ładnie wyszło.
Na początku nie ogarnął gdzie jestem.
Popatrzył przez szybę i mnie zobaczył. Uśmiechnął się, odłożył gitarę na
miejsce obok fortepianu i perkusji i przyszedł do mnie.
-
Dziękuję - pocałował mnie na przywitanie - Ale to jest Twoja piosenka.
-
Tylko w połowie - zaśmiałam się - A Ty jeszcze nie gotowy?
Miał na sobie szare dresy, adidasy i czarny
T-shirt. Za chwile mają się zjawić goście, a on nie jest gotowy ? To chyba
jakiś żart!
-
Wszystko mam przygotowane - uśmiechnął się - Chodź.
Chwycił mnie za rękę i pociągnął. Szłam
cały czas za nim. Znaczy byłam przez niego ciągnięta. Miejsce, do którego mnie
zaprowadził to jego sypialnia. Usadowił mnie na łóżku, a sam zniknął w łazience.
Założyłam nogę na nogę i czekałam.
Minęło 5, 10, 15 minut. Zaraz goście
będą się zjeżdżać, a ten nadal siedzi w środku. W końcu nie wytrzymałam i
podeszłam do drzwi. Nie trudząc się pukaniem otworzyłam je. Brunet stał na
środku i przeglądał się w lustrze. Zacisnęłam ręce w pięści i patrzyłam na
niego groźnie. Ten nic sobie z tego nie robił.
-
Nie nazywaj mnie mała - syknęłam i zilustrowałam go od góry do dołu - Muszę
przyznać, że całkiem nieźle.
Czarna koszula, marynarka, spodnie i nawet muszka. Włosy zaczesane do tyłu. Wyglądał bosko.
Czarna koszula, marynarka, spodnie i nawet muszka. Włosy zaczesane do tyłu. Wyglądał bosko.
-
Dziękuję - dał mi buziaka w policzek - To co zaczynamy?
-
Najwyższa pora - zaśmiałam się.
Chwyciłam ramię, które mi wystawił i
zeszliśmy na dół. Wyrobiliśmy się akurat, bo rozbrzmiał pierwszy dzwonek.
Przybraliśmy uśmiechy na twarze i poszliśmy otworzyć drzwi. To co ujrzeliśmy
zaparło mi dech w piersiach. Przed drzwiami stała długa kolejka ludzi, którzy
czekali by wejść.
-
Zapraszamy! - krzyknął mój przyjaciel.
-
Zaprosiłeś całe LA? - zapytałam go szeptem
- No
prawie - zaśmiał się - Impreza !
***
Zostało pięć minut do północy. Nie
mogłam się doczekać. Wypiłam kilka drinków i byłam na lekkiej fazie. Większość
osób, które tu się bawiły, były mi znane tylko z telewizji i teledysków.
Poznałam kilku znajomych bruneta, takich jak Cody Simpson, Ross Lynch, Taylor
Swift, Becky G, w
co nie mogłam uwierzyć. Zaznajomiłam się z nimi. Nie byli takimi, za jakich ich
miałam. Myślałam, że będą bardziej snobami, a są całkiem spoko.
W tłumie zaczęłam szukać gospodarza.
Dostrzegłam go przy napojach. Udałam się tam. Nie zobaczył mnie. Wykorzystałam
to i zakryłam mu oczy. Lekko się wystraszył, ale wyczułam, że się uśmiecha.
-
Mała - zabrałam ręce - Nie strasz mnie.
-
No wybacz- zaśmiałam się - Zostały dwie minuty.
-
To co, po drinku? - skinęłam głową i podał mi wódkę z colą. - Na zdrowie.
-
Zdrówko - napiłam się napoju. Gorzki smak rozlał się po moim gardle. Usłyszałam
odliczanie.
-
Zaczynamy nowy rok? - spytał brunet.
-
Tak.
Przyciągnął mnie do siebie i mocno
pocałował. Nie zwracałam na nic uwagi, tylko my się liczyliśmy. Jak co roku na
Sylwestra nasz pocałunek trwał dwie minuty. Odsunęliśmy się od siebie, żeby
nabrać powietrza. Mając już równomierny oddech, zaczęłam się śmiać na całego. A
przyjaciel mi w tym dorównał.
Wzięłam drinka i poszłam na górę. Po
drodze zabrałam torebkę. Wyciągnęłam z niej telefon i wybrałam numer do "
Skarb <3". Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, aż włączyła się poczta. O
nic, teraz wybrałam do " Małpy ;*". Ona odebrała za drugim sygnałem.
-
Tak? - miała taki mega zaspany i skacowany głos.
-
Szczęśliwego - krzyknęłam
-
Boże, nie mogłaś poczekać do 10? Albo jeszcze lepiej 14? - zaśmiałam się, tak
nie wyraźnie mówiła.
-
A co? Główka boli? - weszłam do swojej sypialni.
-
Może troszkę - zaśmiała się - A jak tam Twoja?
-
Ma się dobrze - odpowiedziałam - Gdzie jesteś?
-
W domu. Zmyłam się o 6:30 i próbuje spać.
-
To nie przeszkadzam, dobranoc - wysłałam jej całuska.
-
Pa - rozłączyła się.
Teraz kolej na Moto. Wybrałam jego
numer i czekałam. Odebrał od razu.
-
No witaj - przywitałam się.
-
Dzień dobry - usłyszałam jego nadzwyczaj rozbudzony głos
-
Chcę Ci życzyć szczęśliwego - zaśmiałam się.
-
A dziękuję - mogę przysiąc, że się uśmiechnął - Ja Tobie również.
-
Dzięki, ja będę kończyć - oznajmiłam - Wyśpij się.
-
Pa - on także się rozłączył.
Jeszcze raz spróbowałam do "Skarb
<3". Nadal nic. Może telefon mu padł. Zostawiłam swój w pokoju i wróciłam
na dół. Zebrał się tłum wokół jednego ze stołów. Rozpoznałam, że grają w szoty
na ciele. Poszukałam bruneta. Wypatrywał mnie. Uśmiechnęłam się
porozumiewawczo. Razem z nim dołączyliśmy do zabawy.
------------------------------------------------------
Mamy i drugi rozdział. Jak się Wam podoba? Jak dla mnie wyszedł w miarę dobrze. Mam nadzieję, że zaspokoiłam Wam długością rozdziału :) Co ogólnie sądzicie o naszych dotychczasowych bohaterach?
Do Angel Dark odpowiadając na Twoje pytanie, tak będzie wątek fantastyczny. Zapraszam do zwiastunów, tam też jest odpowiedź.
Komentujcie, to mnie bardzo motywuje. Im więcej będzie komentarz, tym szybciej będzie rozdział.
Pozdrawiam i do przeczytania :*
Świetny rozdział, ale dalej nie kumam, jak to działa... Ma chłopaka (tak obstawiam), a całuje się z przyjacielem (na pewno nie w policzek XD)...
OdpowiedzUsuńLubię jej przyjaciela!
Czekam na next i weny ;)
Zakładam, że Skarb to jakiś jej przyjaciel/brat/kuzyn ;p
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać wątku fantastycznego :D
Haki to skrót czy nie?
Muszę przyznać, że impreza z PRAWIE całym LA to jest coś!
Weny :*
No dobra, jestem bardzo spokojna... spokój, spokój, spokój... 10,9,8,7... walić to! Co to ma być?! Chłopak/przyjaciel/parabatai/kochanek?! Rozdział ci wyszedł cudowny i długością nie zawiodłaś, ale CO TO MA BYĆ?!! Jednak ich relacja jest słodka <3 Czekam na wątek fantastyczny i nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA :*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Ciekawi mnie bardzo w jaki sposób objawi się wątek fantastyczny.
OdpowiedzUsuńej suuuuper rozdział! <3 weny!
OdpowiedzUsuńej suuuuper rozdział! <3 weny!
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajny. Intrygujesz mnie tą historią.
OdpowiedzUsuńPs.: Dzięki za przypomnienie bo ostatnio mam tyle na głowie, że zapomniałam tu zaglądać.
Koleżanka mi poleciła twojego bloga i chyba zostanę tu trochę dłużej :D nie mogę się doczekać wątku fantastycznego, czekam na następny rozdział i zapraszam na mojego bloga: krwawekrysztaly.blogspot.com ^^
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twoją poprzednią historię i bardzo mnie zaciekawiła, dlatego skierowałam się tutaj, mając nadzieje na coś równie świetnego i nie pomyliłam się! Wiem, że to dopiero początek, ale cała fabuła, którą ukazałaś w zwiastunach i poniższych rozdziałach jest intrygująca. Mam wrażenie, że wciąż rozwijasz swój talent i stajesz się coraz lepsza. Będę tu częściej zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam M.