Znowu
miałam ten sen. Śni mi się co jakiś czas. Zawsze tak samo.
Leżałam i patrzyłam w sufit od jakiś 30
minut analizując go. Nic mi nie przychodziło do głowy. Do tego bolała mnie
odkąd się obudziłam. Wczoraj za dużo wypiłam. Jeszcze ta sytuacja z łazienki.
Co to w ogóle miało być? Raczej mi się to do końca nie przywidziało. Nadal
miałam czerwone miejsca cięcia. I o co chodziło z tą "Pradawną"? Nic
nie kumam.
Przed 10 wstałam i poszłam do Em.
Wchodząc do jej pokoju zorientowałam się, że jej tu nie ma. Może poszła do
łazienki. Zeszłam, więc na dół. Rodziców nie było w domu.
Wzięłam się za robienie śniadania.
Jedyną potrawą, którą wszyscy lubiliśmy zjeść na dobry początek dnia są tosty.
Wyciągnęłam potrzebne rzeczy i opiekacz. Zrobiłam takie jakie uwielbiamy.
Podwójny ser i szynka. Opcjonalnie jakieś przyprawy.
Miałam już gotowych parę tostów, więc
poszłam po moich przyjaciół. Zajrzałam ponownie do pokoju brunetki, ale jej tam
nadal nie było. Zaczęłam się zastanawiać gdzie się mogła podziać. Szybko
pobiegłam do pokoju Kuby. Weszłam bez pukania i stanęłam
jak wryta.
Emilia i Kuba leżeli razem w łóżku. Nie
to, żebyśmy nigdy razem nie spali, ale oni się przytulali. Tak inaczej niż
zawsze.
-
Hej? - powiedziałam i popatrzyłam na nich.
Na początku żadne z nich się nie
poruszyło. Później Em się zerwała i popatrzyła na mnie przerażona. Szturnęła
Kubę, który coś tam mruczał.
-
Zaczekam na dole, są tosty - zamknęłam drzwi i wróciłam do kuchni.
Zrobiłam kolejne tosty i zaczęłam je
jeść. Jak zawsze dodałam ketchup do nich. Przygotowałam nam herbatkę.
Zanim zeszli minęło dobre 10 minut.
Tosty były już zimne, ale bez słowa je jedli.
-
Więc? - zaczęłam, patrzyłam na nich.
-
Av - powiedział Moto - to nie jest tak jak myślisz.
-
A jak? - spytałam.
-
Jesteśmy razem - oznajmiła Małpa.
-
Od wczorajszej nocy - wypowiedział się Kuba - Jak wtedy zniknęłaś, mieliśmy
taki moment. Sami nie wiedzieliśmy czy to przez alkohol czy nie.
-
Po powrocie, długo o tym rozmawialiśmy. Byłam za bardzo zmęczona, żeby wrócić
do siebie - wyjaśniła.
-
Czyli jesteście razem? - chciałam się upewnić. Oboje przytaknęli - No w końcu.
Popatrzyli się na mnie jak na debilkę. Śmiałam
się z nich, a oni ze mnie.
-
To co Moto, chcesz się ścigać? - rozpoczęłam nowy temat.
-
Nie boisz się przegrać Haki? - nadal był w dobrym humorze.
-
Ja nie, ale Ty powinieneś - pogroziłam mu palcem - Em, Twój chłopak będzie dziś
płakać.
-
Zobaczymy - skomentowała - A Ty i Austin to coś poważnego?
-
Ja i Austin? - zakrztusiłam się herbatą, którą piłam - To jest mój przyjaciel.
-
Przyjaciel? Ale przecież się z nim całowałaś - Em wydała się zdezorientowana.
-No
tak, ale to całe całowanie jest przez nas inaczej odbierane - wyjaśniłam - To
jest dla nas normalne.
-
Nic nie kapuje - powiedział myśląco Kuba.
-
To jest tak, że kilka lat temu zanim rodzice podjęli decyzję o przeprowadzce,
próbowaliśmy być razem - wspomniałam - byliśmy razem tydzień może dłużej, ale
nie potrafiliśmy się zachowywać jak para, ale lubiliśmy się całować, więc tak
zostało. Wiem, że to chore jak się tego słucha, ale taka jest prawda.
-
Popaprane to - zaśmiał się Moto - Ale jak wszystko co jest z nami związane.
-
Ma racje - przyznała Małpa.
-
Wiem, moje świry, wiem - nagle posmutniałam, przypomniałam sobie, że za kilka
dni nie będziemy razem.
-
Co jest Haki? - spytali na raz moi przyjaciele.
-
Muszę Wam coś powiedzieć - oboje byli zaniepokojeni moimi słowami, pora ich
wreszcie uświadomić - Nie wracam z Wami do Polski.
-
Nie z nami? Czyli później tak? - słyszałam tą nadzieję w głosie Em.
-
Nie - starałam się być silna - Moi rodzice postanowili, że będę teraz chodzić
do jakiejś cholernej Akademii w New York'u.
-
Że co kurwa? - oboje wybuchli.
-
Nie mogą tego zrobić - protestowała Em - Nie mogą.
-
Mogą i to zrobią - stwierdziłam smutno.
-
Co to za Akademia? - spytał Moto.
-
Sama do końca nie wiem - przyznałam - Wiem tyle, że rodzice tam chodzili i to
już od pokoleń i że ja też muszę.
-
Co z naszymi planami? - zapytała Emilka.
-
A co z warsztatem? - chciał wiedzieć Moto - Przecież sam tego nie ogarnę, a
nikogo nie zatrudnię.
-
Nie wiem, co z planami, ale postaram się, żeby chociaż większość się spełniła -
obiecałam - A jeśli chodzi o warsztat to nie mam pojęcia, byliśmy dobrym
team'em.
-
Przecież nadal jesteśmy - powiedział Kuba - I zawsze będziemy.
-
To prawda - uśmiechnęłam się - Będzie mi Was brakować Miśki.
-
Nam Ciebie też - przytuliła mnie moja najlepsza i jedyna przyjaciółka - Ale
postarajmy się o tym nie myśleć. Jutro są Twoje urodziny, co chcesz robić?
-
Faktycznie, jutro będę stara - wszyscy się zaśmialiśmy - Może zaraz zrobimy
wyścig, a później idziemy na miasto?
-
Mi pasuje - powiedział Kuba.
-
Zakupy? - oczy brunetki zapłonęły.
-
Oczywiście - po tych słowach na ustach dziewczyny zagościł uśmiech, a na twarzy
bruneta irytację - Zbieramy się. Macie 10 minut.
Po upłynięciu tych 10 minut
stwierdziłam, że nawet się wyrobili.
Wszyscy byliśmy ubrani na czarno. Od
butów, przez spodnie, koszulki, kurtki do czapek. Chciało się nam śmiać jak się
zobaczyliśmy.
-
To czym się ścigamy? - zapytał Moto jak szliśmy do garażu.
-
Na tym - Otworzyłam drzwi - Który chcesz?
Kuba i Emilka stanęli w osłupieniu i
patrzyli na czarno-białą Hondę CBR 600 RR oraz na czarno-czerwoną Hondę CBR
600.
-
Więc? - niecierpliwiłam się.
-
Obie są Twoje? - zapytał Jakub.
-
Tak - uśmiechnęłam się - Jedna od rodziców, a druga od Aus'a.
-
Są śliczne - powiedziała Małpa. Nie podziela moich i Mota pasji, ale potrafiła
dojrzeć piękno w maszynach.
-
Chcę ten czarno-biały - powiedział, kiedy podałam mu kask.
-
Dobry wybór - zaśmiałam się - Emi, kochanie teraz Ty musisz podjąć bardzo ważną
decyzje - patrzyła na mnie i nie
wiedziała o co chodzi - Z którym z nas pojedziesz?
-
O matko, nie strasz mnie tak Avalon - śmiała się, ale powiedziała moje pełne
imię, więc była poważna - To jest trudny wybór, ale z Kubą, dobrze?
-
Spoko - podałam jej kask - Jedź za mną i się nie zabijcie.
Skinął tylko głową. Odpaliliśmy silniki
i pojechaliśmy. Droga nie była zatłoczona, ale też nie była pusta.
Kuba jechał cały czas za mną. Tak jak
się to mówi, na ogonie. Jechaliśmy główną drogą, która prowadzi do naszego
celu.
Przed torem był już Austin. Jak się
zbierałam zadzwonił z pytaniem co dziś robimy. Streściłam mu wszystko, a on
postanowił pomóc w dostaniu się tam.
-
Hej - przywitałam się z nim jak zawsze buziakiem.
-
Cześć - przywitał się z resztą.
-
Hej - odpowiedzieli mu razem.
-
Wszystko załatwione? - spytałam się bruneta.
-
Tak, wchodźcie - otworzył nam drzwi.
Powoli wjechaliśmy na tor, Był duży i
śliczny. Emilka zeszła z motoru. Zrobiliśmy sobie spokojną rundkę po torze,
żeby się z nim zapoznać. Jak skończyliśmy dała Kubie buziaka na szczęście.
Poczułam się zignorowana jak przeszła i tylko powiedziałam
"powodzenia".
-
A ja buzi nie dostanę? - wydęłam wargę niby obrażona.
-
Jasne, że dostaniesz - podbiegła do mnie i dała mi buziaka w policzek.
Stanęliśmy motorami na linii startu.
Oboje byliśmy skupieni. Zastanawiałam się czy dać mu wygrać czy zniszczyć jego
męską dumę. Na środek wyszedł Austin.
-
Dobra, zasady są proste - zaczął - wygra ta osoba, która będzie pierwsza w tym
miejscu po trzecim okrążeniu. Jasne?
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem,
Kuba tak samo.
Po opuszczeniu ręki Aus'a ruszyliśmy.
~
Emilia ~
Wyścig się rozpoczął. Stałam
zdenerwowana obok Austin'a, który z odprężoną miną oglądał przejazd moich
przyjaciół. Trzymałam kciuki za obojga, ale nie wiem komu tak na prawdę
kibicowałam.
Tor był troszkę skomplikowany. Nie znam
się na tym, ale było bardzo dużo zawijasów, kilka odcinków prostych, jak dla
mnie był to trudny teren. Po długich minutach skończyli dopiero pierwsze
okrążenie. Av prowadziła.
Moja słodka, mała, kochana przyjaciółka
miała przestać chodzić ze mną do szkoły? Na zakupy? Na imprezy? Nie wyobrażam
sobie życia bez niej.
To dzięki niej zaczęłam rozmawiać z
Jakubem. Dzięki niej stałam się bardziej odważa. Nie taka nieśmiała jak zawsze.
Po tym jak zjawiła się w szkole to ze
mną zaczęła rozmawiać. Wszystkie dziewczyny mi zazdrościły, że 'ta nowa', 'ta
ładna' zadaje się ze mną, taką cichą myszką.
-
Myślisz, że Jacob ją prześcignie? - z zamyślenia wydarł mnie głos Austin'a. Mam
nadzieję, że moja nauka angielskiego nie poszła na marne to tych 12 latach.
-
Nie mam pojęcia - powiedziałam niepewnie - Ale mam nadzieję.
-
Zaraz się okaże, kończą trzecie okrążenie - odparł Austin.
-
Kto prowadzi? - spytałam wolno wymawiając każdy wyraz.
-
Jak na razie Av, jak przez cały wyścig - powiadomił mnie piosenkarz - Dobrze
mówisz po angielsku.
Brunet miał rację, Avalon prowadziła.
Został im cały odcinek prostej drogi. W pewnej chwili zrównali. Jechali równo,
czasami, któreś z nich wychyliło się do przodu. Zaraz przed samym końcem nie wiem
co się do końca stało, ale pierwszy metę przejechał czarno-biały motor. Ten, na
którym jechał Kuba.
-
Wygrał - powiedziałam do mojego towarzysza.
-
Av zwolniła przed metą - poinformował mnie Austin.
-
Nie możliwe - popatrzyłam z niedowierzaniem na niego - Nie zrobiła by tego.
-
Wiedziała, że i tak by wygrała, a nie chciała urazić jego dumy - powiedział
kiedy schodziliśmy do nich - Ale nie mów mu tego, okej?
-
Spoko - nie chciałam wprawić Kuby w smutny nastrój - Będę cicho.
Zeszliśmy na tor. Podbiegłam do Moto i
dałam mu buzi w usta.
-
Gratuluję - powiedziałam -Ładny wyścig.
-
Dziękujemy - Kuba i Av odpowiedzieli razem.
-
To co teraz robimy? - spytałam Av.
-
Ja muszę jechać do studnia - westchnął Mahone - Ale jutro jestem cały Twój.
-
No mam nadzieję - zaśmiała się, a brunet dał jej całusa.
-
Do jutra - pomachał nam i poszedł.
-
Co chcecie zobaczyć? - popatrzyła na nas Haki.
-
Skoro jesteśmy w LA - zaczął Nowak - To może słynny napis
"Hollywood"?
-
Okej, ale to po zmroku - uśmiechnęła się tajemniczo Av - Co jeszcze?
-
Ja osobiście chciała bym się przejść Aleją Gwiazd - zaśmiałam się .Takie głupie
marzenie z dzieciństwa.
-
To da się załatwić, coś jeszcze? - patrzyła na nas wyczekująco.
-
Zakupy - pisnęłam - I jedzenie.
-
Zgadzam się z nią - wskazał na mnie Kuba - ale tylko w kwestii jedzenia.
-
Ale z Was głodomory - skomentowała nas Avalon.
-
Taki już nas urok - uśmiechnęliśmy się oboje.
-
Wsiadać jedziemy - zarządziła Szulc.
~
Avalon ~
Po wyścigu, który odbyłam z Kubą,
Austin się zmył. Nie miałam mu tego za złe. Ma obowiązki, a ja to rozumiem.
Jutrzejszy dzień mieliśmy wszyscy spędzić razem. Zanim jednak pojechał
powiedział, że wie co zrobiłam. Wie, że dałam wygrać Kubie.
Była to prawda. Wiem, że nie powinnam
tego robić, ale chciałam, żeby miał dobre wspomnienia z wyjazdu.
Jechaliśmy właśnie na słynną Aleję
Gwiazd. Mieściła się ona jakieś 15 minut drogi od stadionu. Chodnik, bo to
właśnie jest chodnik ma ponad 2 km długości. Zajechaliśmy na Vine Street.
Zostawiliśmy tam motory, a dalej poszliśmy pieszo.
-
To kogo chcecie gwiazdkę zobaczyć? - zapytałam się przyjaciół.
-
Walt'a Disney'a - podsunął Kuba.
-
Patrick'a Swayze - pisnęła Em - Michael'a Jackson'a.
-
Dobre wybory - uśmiechnęłam się - Ale zanim je znajdziemy, to pewnie i tak
zobaczymy ich więcej.
-
Pewnie tak - zaśmiali się oboje.
Szliśmy przez ulicę szukając właściwych
gwiazd. Trudno było je znaleźć. Jest tam ponad 2400 pięcioramiennych figur z
nazwiskami sławnych osób.
Przez ponad godzinę patrzyliśmy w dół
rozglądając się za upragnionymi sławami.
-
Tu jest Swayze - usłyszałam głos Emilii.
-
To prawda - pochyliłam się nad nią - Chcesz zdjęcie?
-
Jasne - kucnęła przy gwieździe i się uśmiechnęła. Zrobiłam jej zdjęcie i pomogłam
wstać - Dzięki.
Troszkę dalej stał Kuba i patrzył na
kolejną sławę. Podeszłam do niego i spojrzałam. Była tam gwiazda AC/DC.
-
Em chodź tu - zawołałam przyjaciółkę - Zrobisz nam zdjęcie?
-
Pewnie - uśmiechnęła się.
Kucnęliśmy razem. Kuba przytulił mnie i
się uśmiechnęliśmy, a zaraz potem zrobiliśmy głupie miny. Będzie mi tego
brakować. Wstaliśmy i podeszliśmy kilka kroków dalej. Była tam gwiazda
Michael'a Jackson'a. Em przejechała po niej ręką, a ja ukradkiem zrobiłam jej
zdjęcie.
-
Jak zawsze Kochanie - stwierdził Nowak obejmując ją.
-
Czyli teraz jedzenie? - oboje zgodnie kiwnęli głową.
Wróciliśmy do motorów. Wsiedliśmy na
nie i pojechaliśmy. Zaprowadziłam ich do mojej ulubionej restauracji.
Zamówiliśmy po porcji dobrego obiadu i cały czas rozmawialiśmy.
-
Cieszę się, że macie siebie, kiedy mnie zabraknie - powiedziałam nagle - Dobrze,
że w końcu jesteście razem.
- W
końcu? - zaśmiał się Kuba.
-
Nie mogłam już patrzeć jak na siebie patrzycie i robicie do siebie maślane
oczka - powiedziałam - Na kilometr było widać, że na siebie lecicie.
-
No nie ważne - uśmiechnęła się Em - Jesteśmy razem to się liczy.
-
Dokładnie - powiedziałam równocześnie z Nowakiem.
Dokończyliśmy jedzenie. Stwierdziłam, że wybierzemy się
teraz na zakupy. Nic im nie mówiłam. Chciałam im zrobić niespodziankę. Po 15
minutach jazdy od restauracji stanęliśmy przed centrum handlowym.
-
Teraz moje robaczki - objęłam ich - Idziemy na zakupy.
Trzymając ich weszliśmy do środka. Od
razu zabrałam ich od sklepu z fajnymi i oryginalnymi rzeczami.
-
Miśki moje - zaczęłam - Bierzcie co chcecie. Ja stawiam.
-
Szulc - pokiwał głową Kuba - nie ma mowy.
-
Ej, jesteście moimi gośćmi - pogroziłam im palcem - Do tego rodzice odkąd
przeprowadziliśmy się do Polski wpłacają mi na konto kilka set dolarów, więc
spokojnie.
-
Ale tak nie można - zaprzeczyła Emilia - To nie fair.
-
Spokojnie - powtórzyłam - na razie wybierzmy Wam ciuchy.
Podeszłam z Emilką do rzędu sukienek.
Przepatrzyłam kilka wieszaków i wybrałam jej kilka kreacji. Ona zrobiła to samo
dla mnie. Uśmiechnęłyśmy się do siebie, doskonale znamy swój gust.
Małpa wzięła ode mnie rzeczy i poszła
do przymierzalni. Teraz czas dla Kuby. Wzięłam go za rękę i pociągnęłam na
dział męski. Pomogłam mu wybrać kilka koszulek, spodni i koszul. Jego też
wysłałam do przebieralni.
Zabrałam rzeczy, które wybrała mi Awsa
i sama poszłam się przebrać.
Po kilku minutach miałam na sobie
czarną sukienkę z rękawkami 3/4. Była przed kolano i w moim stylu. Wyszłam z przymierzalni i zobaczyłam Em w
świetnie wyglądającą w białej sukience w kwiatki. Idealnie pasowała do jest
karnacji.
-
Pięknie wyglądacie - usłyszałam głos Kuby. Miał na sobie czarny T-shirt,
spodnie z czarnego dżinsu, a na to narzuconą zielono-czarną koszulę - Chyba to
wezmę.
-
I dobrze - odpowiedziałyśmy razem z brunetką.
-
Idziemy się przebrać? - zaproponowałam.
-
Jasne - z uśmiechem pobiegła do przebieralni.
Zrobiłyśmy sobie parę rundek i świetnie
się bawiłyśmy. Wygłupiałyśmy się tak jak zawsze. Kuba miał nas dość i załamywał
się za każdym razem jak wychodziłyśmy.
Odwiedziliśmy jeszcze kilka sklepów i
tak zeszło nam do wieczora. Zostało nam do załatwienia jeszcze jedno miejsce.
Jechaliśmy na dwuśladowcach w stronę
napisu. Po zmroku jest on pięknie oświetlony, dlatego warto właśnie o takiej
porze się tu wybrać.
Zatrzymaliśmy się przed siatką, która
odgradza napis. Był tu widok na całe miasto.
-
Pięknie tu - westchnęła Emilka i przytuliła się do Kuby.
-
Zgadzam się - potwierdził jej słowa.
-
Jak się dziś bawiliście? - spytałam ich.
-
Całkiem nieźle - uśmiechnął się Moto - Szczególnie po tym, jak wygrałem wyścig.
-
Tak, miałeś rację - wzruszyłam ramionami - jesteś lepszy.
-
Dziękuję, że to w końcu przyznałaś - cały czas się uśmiechał
Patrzyłam na miasto. Moje miasto. W nim
się wychowałam. Spojrzałam na przyjaciół, którzy byli do siebie cały czas przytuleni.
W jednym momencie strasznie rozbolała
mnie głowa. Zaczęło kręcić mi się w niej. Nie słyszałam żadnych dźwięków, obraz
przed oczami począł mi się rozmazywać. Kończymy mi cierpiały i nie mogłam nimi
ruszyć. Spadłam na bok, uderzając ciałem o ziemię. Oczy mi się zamknęły i
widziałam tylko ciemność.
----------------------------------------------
Oto i jest 8 rozdział. Dziękuję za miłe komentarze, do poprzedniego rozdziału. Bardzo cieszą. Ten odcinek historii jest długi, mam nadzieję, że dobrze mi wyszedł. Proszę, komentujcie to naprawdę pomaga. Żeby pojawił się następny rozdział, przynajmniej 3 komentarze. Polecajcie bloga dalej jeśli się Wam podoba.
Pozdrawiam i do następnego przeczytania ;*
Pozdrawiam i do następnego przeczytania ;*
<3 szybko next proszę <3
OdpowiedzUsuń