niedziela, 9 kwietnia 2017

7. Przywidzenie

       Po obiedzie, który odbył się jakąś godzinę temu, Em zaczęła szaleć. Dziś mamy iść do klubu na imprezę. Będzie to ich pierwsza, ale nie ostatnia zabawa w LA. Jak to określiła Małpa "Chcę się wpasować". Dlatego od godziny przekopuje walizkę w poszukiwaniu czegoś co jej zdaniem będzie dobre.
         Kuba jakoś się tym zbytnio nie przejął, więc razem ze mną gra na konsoli.

- Czemu tak jest? - pyta zrezygnowany - Czemu zawsze wygrywasz?
- To się nazywa talent mój drogi - zaśmiałam się.
- Albo wprawa - przyznał - W końcu ile już w to grasz?
-Hmm - zastanowiłam się - Jeśli dobrze myślę, a na pewno tak jest, to od jakiś 9 bądź 10 lat.
- No właśnie, a ja przez połowę tego czasu - uśmiechnął się. A ja dobrze wiedziałam co ten wyraz twarzy oznacza. Zakład lub wyzwanie - Co powiesz na prawdziwy wyścig? - a nie mówiłam? - Ty kontra ja. Trzy okrążenia na torze. W realu wygram.
- Skąd ta pewność? - chciałam go podpuścić.
- Jestem chłopakiem, mam to we krwi.
- Tak jak we krwi powinieneś mieć to, żeby pokonać mnie na konsoli - podpuściłam go tak jak zamierzałam.
- To co innego - był już lekko zły. W końcu naruszyłam jego męską dumę.
- To kiedy chcesz to zrobić? - spytałam.
- Może jutro? Na pewno macie tu jakiś tor - to się nazywa pośpiech.
- Zgadza się, nawet niedaleko jest - uśmiechnęłam się do niego - Będziesz płakać Moto.
- Albo Ty będziesz Mała. Nie bez przyczyny mam ksywkę Moto.
- Przekonamy się czy jest trafna. To co? Jeszcze jedna rundka?
- Zawsze - i wróciliśmy do gry.
         Graliśmy już chyba z 10 raz i dalej wygrywałam. Kuba się jednak nie zniechęcał. Ale zmieniliśmy grę. Teraz było to bardziej brutalne.
         Do pokoju jak burza wpadłam Emilka.
- Co wy tu robicie? - zapytała w pośpiechu - Czemu nie jesteście gotowi?
- A która się godzina? - spytałam i popatrzyłam na nią.
         Miała na sobie czarne szpilki, gdzieś 8cm. Na nogach czarne podarte spodnie. Ubrała czarny podkoszulek, na który nałożyła kremową narzutkę z koronki. Oczy podkreśliła czarną kredką i ciemnym cieniem na powiekach, a rzęsy tuszem wydłużającym.
- Jest 19:30 - powiedziała - Zrobisz mi włosy?
- Jasne, a co chcesz? - wstałam i poszłam z nią do łazienki.
-Kręcone, ale spięte - uśmiechnęła się.
-Już się robi.
         Posadziłam ją na krześle przed lustrem. Podpięłam lokówkę. Przez chwilę zastanawiałam się co zrobię. Kiedy urządzenie było już na grzane wzięłam się do działania. Tu podkręciłam, tu spięłam. Przylakierowałam.
         Po 20 minutach włosy były gotowe. Byłam z siebie dumna.
- Proszę bardzo. Skończyłam - pokazałam jej całą fryzurę po bokach i od tyłu.
- Jesteś w tym genialna - przytuliła mnie - Dziękuję.
- Nie ma za co - odwzajemniłam uścisk - A teraz moja kolej.
         Wyszłam z łazienki i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam czystą bieliznę i zniknęłam w mojej łazience.
         Pozbyłam się ubrania i weszłam do kabiny. Namydliłam ciało, umyłam włosy. Spłukałam z siebie całą pianę. Stałam jeszcze chwilę pod bieżącą ciepłą wodą.
         Kiedy przeszłam spod prysznica do łazienki, wszędzie unosiła się para. Rozczesałam włosy i starałam się jak najdokładniej je wysuszyć. Skoro Em miałam kręcone to ja sobie wyprostuje włosy. Włączyłam prostownicę i czekałam, aż się nagrzeje.  Gdy było już w odpowiedniej temperaturze, zaczęłam prostować.
         Jak skończyłam, postanowiłam teraz zająć się makijażem. Jasny cień, lekka kreska, tusz. Udałam się do pokoju w samej bieliźnie. Zaglądnęłam do szafy i wybrałam z niej jasne dżinsy i szary top. Byłam gotowa do wyjścia.
         Poszłam do pokoju Kuby. Z pomieszczenia dochodziły głosy kłótni. Małpa i Moto spierali się co ma założyć. Z uśmiechem na twarzy weszłam do środka. Em trzymała w jednej ręce koszulę w kratkę biało-czarną, a w drugiej taką samą tylko czerwono-czarną. Kuba stał w czarnych spodniach. Jako dodatek miał na dwóch szlufkach przyczepiony łańcuch. Był bez koszulki. Idealnie wyrzeźbiona klatka, opalenizna z wakacji jeszcze jest, lecz już nie taka jak była we wrześniu. Do tego umięśnione ramiona. Po prostu rozkosz dla dziewczyn.
- Haki - usłyszałam głos Em - A Ty, którą wybierasz?
- Ja? - wskazałam na siebie - Myślę, że to Kuba powinien sam wybrać koszulę. Ale wybrała bym tą czerwoną.
- A nie mówiłam, że ta będzie lepsza? - uśmiechnęła się do niego z satysfakcją.
- Ale mi się nie podoba - usiadł zrezygnowany na łóżku - Nie mogę sam wybrać?
- Możesz - powiedziałam.
- Nie możesz - w tym samym czasie Małpa.
- Em, chodź na chwilkę, nie wiem, które buty ubrać - chwyciłam ją za rękę i wyszłyśmy z pokoju. Jeszcze na odchodne widziałam, że Kuba mi dziękuje.
- To które? - miałam na nogach kremowe i czarne szpilki.
- Moim zdaniem czarne, będą lepsze - powiedziała po namyśle.
- Ja też tak sądzę - usłyszałam głos Kuby.
         Był już ubrany. Zrezygnował z koszuli na rzecz białego T-shirt'u, który opinał jego ciało. Ale te mięśnie pod nim wyglądały. Na to miał ubraną czarną skórzaną kurtkę, a włosy postawione do góry.
- No to biorę czarne - uśmiechnęłam się - Dobrze wyglądasz, prawda Em?
- Co? - Emilka wyrwała się z zamyślenia. Nie wiedziałam, o czym myśli, ale patrzyła się na Moto. - A, tak. Dobrze.
- Dzięki, Wy też - zaśmiał się.
         Będąc już gotowymi zeszliśmy na dół. Rodzice siedzieli w salonie i oglądali jakiś film. Ale jak usłyszeli, że schodzimy podeszli do holu.
- Bardzo ładnie wyglądanie - powiedziała mama, przyglądając się nam.
- Uważajcie - zaczął tata, ale przerwał mu dzwonek do drzwi - na siebie.
- To pewnie Aus - podeszłam do drzwi i otworzyłam.
         Ukazał mi się brunet. Był ubrany w czarne spodnie i bordową koszulkę, na to nałożoną czarną kamizelkę.
- Witaj Mała - dał mi buziaka w policzek - Dobry wieczór Państwu.
-Cześć Austin - powiedzieli razem rodzice i poszli na górę.
- Austin - zaczęłam przechodząc na angielski - to są moi przyjaciele. Emilia i Kuba - wskazałam na nich - A to jest Austin.
- Miło mi Was poznać - odpowiedział w tym samym języku i jak prawdziwy dżentelmen, pocałował Em w rękę, a z Kubą zbił piątkę - Gotowi?
- Tak, właśnie mieliśmy wychodzić - zabrałam klucze i krzyknęłam - Wychodzimy!
         Przeszliśmy w ciszy do Mustanga Austin'a. Widziałam jak Kuba na niego patrzył. Podobał mu się. Moi przyjaciele usiedli z tyłu, a ja na miejscu pasażera. Widziałam w lusterku jak szeptają. Włączyłam radio, żeby nie było tak sztywno.
         Zaczęła lecieć jedna z naszych ulubionych piosenek. Ja jak to ja zaczęłam nucić. Zaraziła się od razu Małpa i mruczała razem ze mną. Na chłopaków nie trzeba było długo czekać.
         Śpiewając i nucą piosenki dojechaliśmy do naszego celu. Przed klubem jak zawsze była ogromna kolejka. Aus zaparkował niedaleko wejścia. Wysiedliśmy i udaliśmy się do drzwi. Moto i Małpa, nie wiem z jakich powodów, chcieli iść na koniec linii. Złapałam ich za ramiona i podeszliśmy do ochrony.
         Dziś na bramce stał Stev. Dwudziestoparoletni blondyn, z krótko obciętymi włosami. Według mnie troszkę za dużo napakowany, ale w końcu to ochroniarz.
- Siema Stev - brunet się przywitał, a ja ładnie uśmiechnęłam.
- Hej, ile dziś? - pytał o liczbę osób.
- 4 - uśmiechnął się - Ja, Av, Em i Jacob - wszyscy mu pomachaliśmy.
- Wchodźcie - otworzył nam drzwi.
         Oczywiście jak zwykle było słychać oburzenie czekających. Weszliśmy do klubu. Był to "nasz" klub, więc poszliśmy do zajmowanej przez nasz zawsze loży.
         Usiedliśmy tak, że po bokach miałam Em i Aus'a, a Kuba siedział obok Emilii. Rozmawialiśmy przez chwilę i doszliśmy do wniosku, że o suchym gardle nie będziemy siedzieć. Chłopcy ruszyli do baru kupić drinki.
- Co o nim sądzisz? - zapytałam Em, gdy byli na tyle daleko by nie słyszeć.
- O Austinie? Myślę, że jest w porządku - odpowiedziała - Wydaje się normalny.
- On jest normalny - zaśmiałam się.
         Chłopcy wrócili po chwili.
Napiliśmy się i poszliśmy szaleć. Ja tańczyłam z Austin'em, a Em z Kubą.
         Tańczyliśmy tak jak zawsze, czyli bardzo blisko siebie. Moi przyjaciele trzymali lekki dystans. Zamienialiśmy się więc, każdy tańczył z każdym. Co jakiś czas chodziliśmy pić.
         Po kilku godzinach, byłam już wstawiona. Moto i Małpa też. Nie wiem, czy będą coś z tego wieczoru pamiętać. Austin jak zawsze jakoś się trzymał, a pił tyle co my. Nadal nie wiem jak to możliwe.
         Tańczyłam z Aus'em wolny taniec. Rozglądałam się po klubie. Nic nadzwyczajnego nie zobaczyłam, aż w pewnym momencie w jednej z lóż zobaczyłam dwie osoby. Niby nic dziwnego, całowali się i macali, ale dziewczyna, która tam była jakoś zbytnio nie kontaktowała.
         Aus obrócił  mnie wokół mojej osi. Jak wróciłam w jego ramiona, chłopak z loży zniknął, a dziewczyna była oparta na sofie. Nie wiem dlaczego, ale musiałam się tam dostać. Dałam buziaka brunetowi i poszłam w tamtym kierunku.
         Przeciskałam się przez tłum. Kiedy byłam już blisko sofy, nieznajomej nie było. Wyczułam metaliczny zapach. Krew. Zbliżyłam się bliżej i na czerwonej kanapie zobaczyłam bordowe plamki krwi.
         Odwróciłam się i poszłam do łazienki. Na pierwszy rzut oka była pusta. Dopiero jak stanęłam przed umywalką, zauważyłam, że na ziemi za drzwiami, leży ta dziewczyna. Ta sama co była na kanapie. Kucnęłam koło niej i zobaczyłam na jej szyi dwa małe otworki, z których ciekła krew. Wiedziałam po czym były, bo dużo o tym czytała i oglądałam filmy, ale nie mogłam w to uwierzyć. Może po prostu za dużo wypiłam i mam jakieś przywidzenie. Próbowałam ją ocudzić, ale nie udawało mi się.
         Nagle weszła jakaś laska. Była piękna. Miała brązowe proste włosy, idealną figurę i makijaż.
- Widzę, że przekąska znalazła przekąskę - odezwała się dziewczyna.
- Przekąska? - zdziwiła się -Wypraszam sobie.
- Uuu, pyskata - zaśmiała się i poprawiła się w lustrze - Lubię takie.
         Spojrzała na mnie i obnażyła swoje białe kły. Kiedy zaczęła się do mnie zbliżać, na jej twarz wystąpiły czarne żyły. Stanęłam w pozycji obronnej. Dziewczyna z niesamowitą szybkością chwyciła mnie za lewą rękę z taką siłą wbiła mi paznokcie, że rany natychmiast się otworzyły. Dziewczyna poczuła moją krew i cofnęła się jak oparzona. Wysyczała coś przez zęby. Brzmiało to jak "Pradawna". Min się obejrzałam, dziewczyna już zniknęła za drzwiami.
         Lewą rękę miałam całą w krwi. Włożyłam ją pod bieżącą wodę i starałam się ją zmyć. Cały czas myślałam o tym co ta dziewczyna powiedziała i co to może oznaczać.
         Kiedy się ze wszystkim uporałam, podeszłam do jednego z ochroniarzy, który był w środku i powiedziałam, że znalazłam nieprzytomną dziewczynę w łazience. Potem wróciłam do przyjaciół.
         Posiedzieliśmy jeszcze trochę. Starałam się nie myśleć o tym co zaszło podczas mojej nieobecności. Chciałam, żeby wszyscy się dobrze bawili i nie martwili o mnie.
         Mnie chyba coś ominęło, ponieważ Emilka i Kuba siedzieli blisko siebie i trzymali za ręce. Mam nadzieję, że tak zostanie, bo wiem od dawna, że na siebie lecą. Może ten wyjazd, będzie dla nich początkiem związku.
         Koło 4 zaczęliśmy się zbierać. Po alkoholu jedynej osobie jakiej ufałam był Austin. Już koło 2 przestał pić, bo wiedział, że ma ten zaszczyt i jest kierowcą. Zaprowadził nas do samochodu i ruszyliśmy. Odwiózł nas pod mój dom. Pożegnaliśmy się z nim. Dałam mu soczystego całusa, na co moi znajomi patrzyli dziwnie.
         Austin odjechał, a my po cichy weszliśmy do domu i do swoich pokoi. Jak tylko ściągnęłam ubrania, położyłam się na łóżku i odpłynęłam w świat Morfeusza.

----------------------------------------------
Po bardzo długich nieobecnościach jest rozdział. Nie wiem czy dam radę pisać więcej czy nie. To zależy od mojej weny i czasu. Postaram się dokończyć tą opowieść. Jestem ciekawa ile Was zostało. Dajecie znać jak przeczytacie, czy Wam się rozdział podoba. O czym byście chcieli, żeby było. 

2 komentarze:

  1. Taaak długo czekałam na nowy rozdział, no i jest. I muszę przyznać że jest bardzo dobry. Mam nadzieję że niedługo napiszesz kolejny bo z przyjemnością czytam Twoje opowieści ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie wreszcie jet tak długo wyczekiwany rozdział i robi się mega ciekawie mam ogromną nadzieję że dokonczysz tą opowieść. Pradawna ? Ciekawe kim on jest że wampirzyca uciekła w popłochu

    OdpowiedzUsuń

Proszę, pozostaw po sobie komentarz ;*