Po
obiedzie, który odbył się jakąś godzinę temu, Em zaczęła szaleć. Dziś mamy iść
do klubu na imprezę. Będzie to ich pierwsza, ale nie ostatnia zabawa w LA. Jak
to określiła Małpa "Chcę się wpasować". Dlatego od godziny przekopuje
walizkę w poszukiwaniu czegoś co jej zdaniem będzie dobre.
Kuba jakoś się tym zbytnio nie przejął,
więc razem ze mną gra na konsoli.
- Czemu tak jest? - pyta zrezygnowany - Czemu zawsze wygrywasz?
-
To się nazywa talent mój drogi - zaśmiałam się.
-
Albo wprawa - przyznał - W końcu ile już w to grasz?
-Hmm
- zastanowiłam się - Jeśli dobrze myślę, a na pewno tak jest, to od jakiś 9
bądź 10 lat.
-
No właśnie, a ja przez połowę tego czasu - uśmiechnął się. A ja dobrze
wiedziałam co ten wyraz twarzy oznacza. Zakład lub wyzwanie - Co powiesz na
prawdziwy wyścig? - a nie mówiłam? - Ty kontra ja. Trzy okrążenia na torze. W
realu wygram.
-
Skąd ta pewność? - chciałam go podpuścić.
-
Jestem chłopakiem, mam to we krwi.
-
Tak jak we krwi powinieneś mieć to, żeby pokonać mnie na konsoli - podpuściłam
go tak jak zamierzałam.
-
To co innego - był już lekko zły. W końcu naruszyłam jego męską dumę.
-
To kiedy chcesz to zrobić? - spytałam.
-
Może jutro? Na pewno macie tu jakiś tor - to się nazywa pośpiech.
-
Zgadza się, nawet niedaleko jest - uśmiechnęłam się do niego - Będziesz płakać
Moto.
-
Albo Ty będziesz Mała. Nie bez przyczyny mam ksywkę Moto.
-
Przekonamy się czy jest trafna. To co? Jeszcze jedna rundka?
-
Zawsze - i wróciliśmy do gry.
Graliśmy już chyba z 10 raz i dalej wygrywałam.
Kuba się jednak nie zniechęcał. Ale zmieniliśmy grę. Teraz było to bardziej
brutalne.
Do pokoju jak burza wpadłam Emilka.
-
Co wy tu robicie? - zapytała w pośpiechu - Czemu nie jesteście gotowi?
-
A która się godzina? - spytałam i popatrzyłam na nią.
Miała na sobie czarne szpilki, gdzieś
8cm. Na nogach czarne podarte spodnie. Ubrała czarny podkoszulek, na który
nałożyła kremową narzutkę z koronki. Oczy podkreśliła czarną kredką i ciemnym
cieniem na powiekach, a rzęsy tuszem wydłużającym.
-
Jest 19:30 - powiedziała - Zrobisz mi włosy?
-
Jasne, a co chcesz? - wstałam i poszłam z nią do łazienki.
-Kręcone,
ale spięte - uśmiechnęła się.
-Już
się robi.
Posadziłam ją na krześle przed lustrem.
Podpięłam lokówkę. Przez chwilę zastanawiałam się co zrobię. Kiedy urządzenie
było już na grzane wzięłam się do działania. Tu podkręciłam, tu spięłam.
Przylakierowałam.
Po 20 minutach włosy były gotowe. Byłam
z siebie dumna.
-
Proszę bardzo. Skończyłam - pokazałam jej całą fryzurę po bokach i od tyłu.
-
Jesteś w tym genialna - przytuliła mnie - Dziękuję.
-
Nie ma za co - odwzajemniłam uścisk - A teraz moja kolej.
Wyszłam z łazienki i poszłam do swojego
pokoju. Wzięłam czystą bieliznę i zniknęłam w mojej łazience.
Pozbyłam się ubrania i weszłam do
kabiny. Namydliłam ciało, umyłam włosy. Spłukałam z siebie całą pianę. Stałam
jeszcze chwilę pod bieżącą ciepłą wodą.
Kiedy przeszłam spod prysznica do
łazienki, wszędzie unosiła się para. Rozczesałam włosy i starałam się jak
najdokładniej je wysuszyć. Skoro Em miałam kręcone to ja sobie wyprostuje
włosy. Włączyłam prostownicę i czekałam, aż się nagrzeje. Gdy było już w odpowiedniej temperaturze,
zaczęłam prostować.
Jak skończyłam, postanowiłam teraz
zająć się makijażem. Jasny cień, lekka kreska, tusz. Udałam się do pokoju w
samej bieliźnie. Zaglądnęłam do szafy i wybrałam z niej jasne dżinsy i szary
top. Byłam gotowa do wyjścia.
Poszłam do pokoju Kuby. Z pomieszczenia
dochodziły głosy kłótni. Małpa i Moto spierali się co ma założyć. Z uśmiechem
na twarzy weszłam do środka. Em trzymała w jednej ręce koszulę w kratkę
biało-czarną, a w drugiej taką samą tylko czerwono-czarną. Kuba stał w czarnych
spodniach. Jako dodatek miał na dwóch szlufkach przyczepiony łańcuch. Był bez
koszulki. Idealnie wyrzeźbiona klatka, opalenizna z wakacji jeszcze jest, lecz
już nie taka jak była we wrześniu. Do tego umięśnione ramiona. Po prostu
rozkosz dla dziewczyn.
-
Haki - usłyszałam głos Em - A Ty, którą wybierasz?
-
Ja? - wskazałam na siebie - Myślę, że to Kuba powinien sam wybrać koszulę. Ale
wybrała bym tą czerwoną.
-
A nie mówiłam, że ta będzie lepsza? - uśmiechnęła się do niego z satysfakcją.
-
Ale mi się nie podoba - usiadł zrezygnowany na łóżku - Nie mogę sam wybrać?
-
Możesz - powiedziałam.
-
Nie możesz - w tym samym czasie Małpa.
- Em,
chodź na chwilkę, nie wiem, które buty ubrać - chwyciłam ją za rękę i wyszłyśmy
z pokoju. Jeszcze na odchodne widziałam, że Kuba mi dziękuje.
-
To które? - miałam na nogach kremowe i czarne szpilki.
-
Moim zdaniem czarne, będą lepsze - powiedziała po namyśle.
-
Ja też tak sądzę - usłyszałam głos Kuby.
Był już ubrany. Zrezygnował z koszuli
na rzecz białego T-shirt'u, który opinał jego ciało. Ale te mięśnie pod nim
wyglądały. Na to miał ubraną czarną skórzaną kurtkę, a włosy postawione do
góry.
-
No to biorę czarne - uśmiechnęłam się - Dobrze wyglądasz, prawda Em?
-
Co? - Emilka wyrwała się z zamyślenia. Nie wiedziałam, o czym myśli, ale
patrzyła się na Moto. - A, tak. Dobrze.
-
Dzięki, Wy też - zaśmiał się.
Będąc już gotowymi zeszliśmy na dół.
Rodzice siedzieli w salonie i oglądali jakiś film. Ale jak usłyszeli, że
schodzimy podeszli do holu.
-
Bardzo ładnie wyglądanie - powiedziała mama, przyglądając się nam.
-
Uważajcie - zaczął tata, ale przerwał mu dzwonek do drzwi - na siebie.
-
To pewnie Aus - podeszłam do drzwi i otworzyłam.
Ukazał mi się brunet. Był ubrany w
czarne spodnie i bordową koszulkę, na to nałożoną czarną kamizelkę.
-
Witaj Mała - dał mi buziaka w policzek - Dobry wieczór Państwu.
-Cześć
Austin - powiedzieli razem rodzice i poszli na górę.
-
Austin - zaczęłam przechodząc na angielski - to są moi przyjaciele. Emilia i
Kuba - wskazałam na nich - A to jest Austin.
-
Miło mi Was poznać - odpowiedział w tym samym języku i jak prawdziwy
dżentelmen, pocałował Em w rękę, a z Kubą zbił piątkę - Gotowi?
-
Tak, właśnie mieliśmy wychodzić - zabrałam klucze i krzyknęłam - Wychodzimy!
Przeszliśmy w ciszy do Mustanga
Austin'a. Widziałam jak Kuba na niego patrzył. Podobał mu się. Moi przyjaciele
usiedli z tyłu, a ja na miejscu pasażera. Widziałam w lusterku jak szeptają.
Włączyłam radio, żeby nie było tak sztywno.
Zaczęła lecieć jedna z naszych
ulubionych piosenek. Ja jak to ja zaczęłam nucić. Zaraziła się od razu Małpa i
mruczała razem ze mną. Na chłopaków nie trzeba było długo czekać.
Śpiewając i nucą piosenki dojechaliśmy
do naszego celu. Przed klubem jak zawsze była ogromna kolejka. Aus zaparkował
niedaleko wejścia. Wysiedliśmy i udaliśmy się do drzwi. Moto i Małpa, nie wiem
z jakich powodów, chcieli iść na koniec linii. Złapałam ich za ramiona i
podeszliśmy do ochrony.
Dziś na bramce stał Stev.
Dwudziestoparoletni blondyn, z krótko obciętymi włosami. Według mnie troszkę za
dużo napakowany, ale w końcu to ochroniarz.
-
Siema Stev - brunet się przywitał, a ja ładnie uśmiechnęłam.
-
Hej, ile dziś? - pytał o liczbę osób.
-
4 - uśmiechnął się - Ja, Av, Em i Jacob - wszyscy mu pomachaliśmy.
-
Wchodźcie - otworzył nam drzwi.
Oczywiście jak zwykle było słychać
oburzenie czekających. Weszliśmy do klubu. Był to "nasz" klub, więc
poszliśmy do zajmowanej przez nasz zawsze loży.
Usiedliśmy tak, że po bokach miałam Em
i Aus'a, a Kuba siedział obok Emilii. Rozmawialiśmy przez chwilę i doszliśmy do
wniosku, że o suchym gardle nie będziemy siedzieć. Chłopcy ruszyli do baru
kupić drinki.
-
Co o nim sądzisz? - zapytałam Em, gdy byli na tyle daleko by nie słyszeć.
-
O Austinie? Myślę, że jest w porządku - odpowiedziała - Wydaje się normalny.
-
On jest normalny - zaśmiałam się.
Chłopcy wrócili po chwili.
Napiliśmy
się i poszliśmy szaleć. Ja tańczyłam z Austin'em, a Em z Kubą.
Tańczyliśmy tak jak zawsze, czyli
bardzo blisko siebie. Moi przyjaciele trzymali lekki dystans. Zamienialiśmy się
więc, każdy tańczył z każdym. Co jakiś czas chodziliśmy pić.
Po kilku godzinach, byłam już
wstawiona. Moto i Małpa też. Nie wiem, czy będą coś z tego wieczoru pamiętać.
Austin jak zawsze jakoś się trzymał, a pił tyle co my. Nadal nie wiem jak to
możliwe.
Tańczyłam z Aus'em wolny taniec.
Rozglądałam się po klubie. Nic nadzwyczajnego nie zobaczyłam, aż w pewnym
momencie w jednej z lóż zobaczyłam dwie osoby. Niby nic dziwnego, całowali się
i macali, ale dziewczyna, która tam była jakoś zbytnio nie kontaktowała.
Aus obrócił mnie wokół mojej osi. Jak wróciłam w jego
ramiona, chłopak z loży zniknął, a dziewczyna była oparta na sofie. Nie wiem
dlaczego, ale musiałam się tam dostać. Dałam buziaka brunetowi i poszłam w
tamtym kierunku.
Przeciskałam się przez tłum. Kiedy
byłam już blisko sofy, nieznajomej nie było. Wyczułam metaliczny zapach. Krew. Zbliżyłam
się bliżej i na czerwonej kanapie zobaczyłam bordowe plamki krwi.
Odwróciłam się i poszłam do łazienki.
Na pierwszy rzut oka była pusta. Dopiero jak stanęłam przed umywalką,
zauważyłam, że na ziemi za drzwiami, leży ta dziewczyna. Ta sama co była na
kanapie. Kucnęłam koło niej i zobaczyłam na jej szyi dwa małe otworki, z
których ciekła krew. Wiedziałam po czym były, bo dużo o tym czytała i oglądałam
filmy, ale nie mogłam w to uwierzyć. Może po prostu za dużo wypiłam i mam
jakieś przywidzenie. Próbowałam ją ocudzić, ale nie udawało mi się.
Nagle weszła jakaś laska. Była piękna.
Miała brązowe proste włosy, idealną figurę i makijaż.
- Widzę,
że przekąska znalazła przekąskę - odezwała się dziewczyna.
-
Przekąska? - zdziwiła się -Wypraszam sobie.
-
Uuu, pyskata - zaśmiała się i poprawiła się w lustrze - Lubię takie.
Spojrzała na mnie i obnażyła swoje
białe kły. Kiedy zaczęła się do mnie zbliżać, na jej twarz wystąpiły czarne żyły.
Stanęłam w pozycji obronnej. Dziewczyna z niesamowitą szybkością chwyciła mnie
za lewą rękę z taką siłą wbiła mi paznokcie, że rany natychmiast się otworzyły.
Dziewczyna poczuła moją krew i cofnęła się jak oparzona. Wysyczała coś przez
zęby. Brzmiało to jak "Pradawna". Min się obejrzałam, dziewczyna już
zniknęła za drzwiami.
Lewą rękę miałam całą w krwi. Włożyłam
ją pod bieżącą wodę i starałam się ją zmyć. Cały czas myślałam o tym co ta
dziewczyna powiedziała i co to może oznaczać.
Kiedy się ze wszystkim uporałam,
podeszłam do jednego z ochroniarzy, który był w środku i powiedziałam, że
znalazłam nieprzytomną dziewczynę w łazience. Potem wróciłam do przyjaciół.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę. Starałam
się nie myśleć o tym co zaszło podczas mojej nieobecności. Chciałam, żeby
wszyscy się dobrze bawili i nie martwili o mnie.
Mnie chyba coś ominęło, ponieważ Emilka
i Kuba siedzieli blisko siebie i trzymali za ręce. Mam nadzieję, że tak
zostanie, bo wiem od dawna, że na siebie lecą. Może ten wyjazd, będzie dla nich
początkiem związku.
Koło 4 zaczęliśmy się zbierać. Po
alkoholu jedynej osobie jakiej ufałam był Austin. Już koło 2 przestał pić, bo
wiedział, że ma ten zaszczyt i jest kierowcą. Zaprowadził nas do samochodu i
ruszyliśmy. Odwiózł nas pod mój dom. Pożegnaliśmy się z nim. Dałam mu
soczystego całusa, na co moi znajomi patrzyli dziwnie.
Austin odjechał, a my po cichy
weszliśmy do domu i do swoich pokoi. Jak tylko ściągnęłam ubrania, położyłam
się na łóżku i odpłynęłam w świat Morfeusza.
----------------------------------------------
Po bardzo długich nieobecnościach jest rozdział. Nie wiem czy dam radę pisać więcej czy nie. To zależy od mojej weny i czasu. Postaram się dokończyć tą opowieść. Jestem ciekawa ile Was zostało. Dajecie znać jak przeczytacie, czy Wam się rozdział podoba. O czym byście chcieli, żeby było.
Taaak długo czekałam na nowy rozdział, no i jest. I muszę przyznać że jest bardzo dobry. Mam nadzieję że niedługo napiszesz kolejny bo z przyjemnością czytam Twoje opowieści ❤️
OdpowiedzUsuńWreszcie wreszcie jet tak długo wyczekiwany rozdział i robi się mega ciekawie mam ogromną nadzieję że dokonczysz tą opowieść. Pradawna ? Ciekawe kim on jest że wampirzyca uciekła w popłochu
OdpowiedzUsuń