sobota, 20 sierpnia 2016

6. Przylot

         Byłam w jakimś lesie. Ubrana w czarną długą suknię balową. Nie miałam na sobie żadnych butów.
         Las był ciemny, mroczny, taki straszny. Drzewa były bez liści. Gęsto rosnące. Na niebie księżyc był w pełni.
         Z prawej strony usłyszałam pęknięcie gałęzi. Minęła chwila i znowu ten dźwięk. I jeszcze raz. Coś się zbliżało. Nie wiedziałam co, dlatego zaczęłam biec. Uciekałam przed czymś.
         Zobaczyłam coś. Po tej samej stronie skąd słyszałam trzask. Była to jakaś postać. Biegła równo ze mną. Albo szybciej. Zbliżała się do mnie. Dostrzegłam czerwone oczy.
         Przez to, że nie patrzyłam pod nogi potknęłam się i upadłam. Rozglądałam się, ale nigdzie nie było tej postaci. Zamiast niej z głębi wyłonił się wilk. Był ogromny i czarny. Jego czerwone ślepa patrzyły się prosto w moje oczy. Warczał i zbliżał się do mnie. Łapy kładł twardo na ziemi.
         Ogarniona strachem cofałam się, ale bestia szła na przód. Musiałam się zatrzymać, bo natknęłam się na drzewo. Nie miałam możliwości ucieczki. Wilk zaczął przygotowywać się do skoku. Zaczęłam krzyczeć na cały głos.
        
         Zerwałam się do pozycji siedzącej na łóżku. Cała byłam zlana potem. Spojrzałam na budzik. 5:30. Otworzyłam okno, żeby troszkę ochłodziło pokój. Dziś dzień przylotu Emilii i Kuby. Jestem bardzo podekscytowana ich wizytą u mnie.
         Nie wiedząc co mam robić do 8:30, bo o tej porze mają być na lotnisku, postanowiłam iść pobiegać.
         Ubrałam szare dresy, czarny podkoszulek oraz za dużą szarą bluzę. Zabrałam ją Austin'owi. Włosy związałam w kucyk. Wzięłam opaskę na ramię, w której umieściłam telefon i słuchawki. Zeszłam po cichu na dół. Ubrałam czarne nike i wyszłam z domu.
         Biegłam już od ponad 30 minut. Słuchając ulubionych piosenek czas mija szybko.
         LA, mimo że jest wczesna pora, żyje. Nie tak jak wieczorem czy w nocy, ale żyje. Wiele osób jedzie do pracy lub z niej wraca.
         Obrałam trasę główną drogą. Dotarłam do parku. W lecie jak tu biegam jest ślicznie. Liście drzew mają intensywny zielony kolor, a kwiatki rosnące w pobliżu są w różnych kolorach.
         Zrobiłam 6 okrążeń wokół tej przyrody. Zatrzymałam się przy ławce, gdzie zaczęłam naciągać mięśnie nóg. Ściągnęłam bluzę i zrobiłam kilka skłonów. Po ćwiczeniach usiadłam na ławce i przyglądałam się wszystkiemu dokoła.
         Zauważyłam, że tu gdzie siedzę jest to miejsce, gdzie ja i Austin się poznaliśmy. Jest tu nasz podpis.  Oczywiście zrobiliśmy to dużo później,
bo wtedy mieliśmy 5 i 7 lat.

A&A ~ 2004
          Pamiętam jakby to było wczoraj. Siedziałam sobie grzecznie i czekałam na mamę, która poszła kupić mi ciastko. Było to lato. Dużo osób przechodziło wtedy przez park. Troszkę się bałam, że ktoś może się przysiąść. A bardzo bym tego nie chciała. Byłam strachliwym dzieckiem.

         Zawiał właśnie wiatr i porwał mój kapelusik. Chciałam za nim pobiec, ale jak już schodziłam, jakiś mały chłopczyk podjechał na deskorolce i podał mi go. Może nie mały, bo starszy ode mnie.
- Dziękuje - powiedziałam cichutko.
- Nie ma za co - chłopczyk się uśmiechnął - Jestem Austin, a Ty?
- Avalon- odpowiedziałam nieśmiało.
- Co tutaj robisz sama Av?- spytał i usiadł obok mnie. Czyżby dał mi przezwisko?
- Czekam na mamusie - nie wiedziałam czemu, ale wiedziałam, że mogę mu zaufać.
- A gdzie ona poszła? - ciągle pytał.
- Do kawiarni - powiedziałam - Po ciasteczko.
- No to bardzo fajną masz mamę.
- A gdzie Twoi rodzice? - popatrzyłam na niego - czemu sam tu jeździsz?
- Rodzice są w domu - zaśmiał się - A jeżdżę, bo mi się nudzi w domu.
- Avalon - usłyszałam głos mamy - Mam dla Ciebie to ciasto.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do niej.
- Masz śliczny uśmiech - powiedział mój nowy znajomy - Co mogę zrobić, żebyś i do mnie się tak uśmiechała?
- Jutro będę na placu zabaw - powiedziałam patrząc na mamę - Jeśli chcesz to przyjdź i pobaw się ze mną.
- Dobrze, będę - uśmiechnął się.
- Av, musimy iść - usłyszałam ponowie głos mamy - Pożegnaj się.
- To pa - zeszłam z ławki i pomachałam mu.
- Cześć - odwzajemnił mój gest.
         Następnego dnia spotkaliśmy się i bawiliśmy się. Tak samo przez kolejne kilka dni. Zaprzyjaźniliśmy się. Staliśmy się nie rozłączni. Do czasu, aż wyjechałam.
         Moje rozmyślania o tym przerwał telefon. Dzwoniła mama.
- Halo?
- No gdzie Ty jesteś?- zapytała - Jest 7, a Ciebie nie ma w domu.
- Poszłam pobiegać - odpowiedziałam - Jestem w parku, niedługo będę.
- Dobrze, to ja zrobię Ci śniadanie.
- Dziękuję, już wracam - rozłączyłam się.
         Przejechałam jeszcze raz ręką po naszych wyrytych inicjałach i ruszyłam do domu.
         Do posiadłości wróciłam przed 7:45. Weszłam do kuchni. Mama stała i robiła jajecznice. Zrobiłam się głodna, jak poczułam jej zapach.
- Cześć mamo - przywitałam się.
- Hej córuś - uśmiechnęła się - Głodna?
- Tak - przyznałam się.
- To siadaj - zrobiłam co kazała i zaraz dostałam talerz jajecznicy z pomidorami.
         Zjadłam wszystko ze smakiem. Naczynia włożyłam do zmywarki i poleciałam na górę. Wzięłam czystą bieliznę i poszła wziąć szybki prysznic. Nie myłam głowy, tylko umyłam ciało.
         Wysuszona, ubrałam bieliznę i zaczęłam się malować. Założyłam soczewki i zaczęłam nakładać cień na powieki. Na koniec rzęsy pociągnęłam tuszem. Włosy związałam w luźny kok. Przeszłam do pokoju. Ubrałam czarne rurki i granatową koszulę.
         Schowałam telefon i byłam gotowa. Chwyciłam jeszcze wielki transparent i zbiegłam na dół. Rodzice byli już gotowi. Założyłam więc czarne botki i czarną ramoneskę. Wszyscy wyszyliśmy z domu i pojechaliśmy na lotnisko.
         Po jeździe jak na szpilkach zaparkowaliśmy na parkingu przy lotnisku. Wypadłam z auta jak poparzona. Czym prędzej pobiegłam do miejsca oczekiwania.
         Popatrzyłam na tablicę przylotów i odlotów. Samolot z Polski wylądował 10 minut temu. Czyli pewnie są na odprawie paszportowej. Czyli jeszcze bagaże i będą wychodzić.
         Rodzice zdążyli już do mnie dojść. Rozciągnęłam transparent:

,,Małpa & Moto"
        
          Po jakiś 15 minutach zobaczyłam ich na ruchomych schodach. Zaczęłam skakać, żeby zobaczyli transparent.
         Chyba podziałało, bo zaczęli pokazywać na mnie palcem. Byli już przy końcu schodów. Zaczęli biec w moją stronę. Rzuciłam napis na ziemię i rozłożyłam ramiona. Oboje wpadli w nie i mocno mnie przytulili. Ja ich tak samo.
- Ale ze Wami tęskniłam.
- My za Tobą też - powiedzieli razem - Dzień dobry państwu.
- Dzień dobry - uśmiechnęli się do moich przyjaciół.
         Zabraliśmy ich walizki i przeszliśmy do samochodu. Razem wracamy do domu.

         Gdy tylko weszliśmy do domu od razu pociągnęłam przyjaciół na górę. Tu mieściły się pokoje gościnne. Na lewo od mojego pokoju. Pierwszy należał teraz do Emilii. Był jasny, ponieważ kolor ścian był beżowy. Miał duże łóżko, a także dwie szafy.
- Emilii to Ty tu będziesz urzędować - oznajmiłam przyjaciółce.
- Jest prześliczny - weszła do środka i położyła walizkę na podłodze.
         Przeszliśmy do pokoju obok. Ten był pomalowany na pomarańczowo. Także miał duże łóżko, dwie szafki i to tego jeszcze fotel.
- Może być - powiedział Kuba
- Tobie to nigdy nic nie pasuje - zaśmiałyśmy się z Em.
- Nie moja wina - wzruszył ramionami.
- Dobra, chodźmy do mnie - zaprowadziłam ich do mojego pokoju.
         Kuba walnął się na łóżko, tak to w jego stylu. Emilka usiadła na fotelu, a ja na parapecie.
- Jak lot? - zapytałam
- Jak dla mnie w porządku - powiedział Moto - Chodź strasznie długo się tu leci. I to z przesiadką. Ale za to obsługa była miła.
- Tak, to siedzenie było najgorsze - westchnęła Małpa - Lecz jedzenie było dobre.
-Ale i tak prawie cały lot przespałaś - dodał Kuba, a Em chyba się zarumieniła.
- No czyli jednak szybko minęło - podsumowałam.
         Zgodnie pokiwali głowami. Teraz im się dokładnie przyjrzałam. Emilka troszkę skróciła włosy, ale nie dużo. Nadal jest brunetką co mnie zadowala, bo mówiła, że chce zmienić ten kolor. Jej brązowe oczy uśmiechały się.
         Moto wciąż miał te brązowe i krótkie włosy co zawsze. Jego niebieskie oczy były przepełnione radością. Do tego w jego lewym uchu był kolczyk. Kolczyk ?!
- Moto? - spojrzał na mnie - Od kiedy Ty kurwa masz kolczyk ?!
- Av, spokojnie - zaśmiał się - Zrobiłem cztery dni temu. Rodzice w końcu się zgodzili.
- No to gratuluję - uśmiechnęłam się - Ale czemu mi nie powiedziałeś?
- Nie miałem czasu, wiesz całe to pakowanie i w ogóle - zrobił smutną minkę - Wybacz.
- Spoko - machnęłam ręką - Nawet nieźle to wygląda.
- A dziękuję, dziękuję - skłonił mi głową.
- A Ty - wskazałam na Em - ścięłaś włosy nie?
- Tak - chwyciła się za końcówki - Zauważyłaś? To przecież ledwie trzy centymetry.
- Ja bym tego nie spostrzegła? - zaśmialiśmy się wszyscy - Dobra, a teraz sprawa naszych interesów. Jak idzie?
- Muszę przyznać - zaczął Moto - że całkiem nieźle, chociaż jak poleciałaś dość duży ruch się zrobił i miałem kupę roboty.
- Tak to bywa. Jakie sprzęty? - zapytałam
- Dwa ople, honda i jeden cross - westchnął - było mnóstwo roboty.
- Domyślam się - zasmuciłam się na myśl, że już nie będę z nim naprawiać aut czy motorów.
         Razem prowadzimy mały warsztat. Na początku był mało znamy, sami znajomi. A teraz prawie wszyscy z okolicy do nas przyjeżdżają.
- Brakuje mi tego.
- Nie długo znów będziesz w biznesie - powiedział Moto - Z tego co wiem to gościu ma przywieść Forda Mustanga gt500 na przegląd.
- Nie źle - przyznałam.
- Haki - zaczęła Em - Kiedy poznamy Austin'a?
- Aż tak Ci śpieszno? - zaśmiałam się.
- No może, w końcu to Twój przyjaciel - uśmiechnęła się - A do tego gwiazda pop.
- No tak - zaśmiałam się - Ale proszę nie piszcz na jego widok, nie skacz czy cokolwiek. On jest taki jak my. Dosłownie.
- Na mnie możesz liczyć - zgłosił się Moto.
- Dziękuję - zachichotałam - A na Ciebie?
- Na mnie też - Em się uśmiechnęła.
- Mam nadzieję, że wzięliście ciuchy do klubów, bo dziś idziemy na imprezę do jednego z nich.


 ----------------------------------------------
No i jest kolejny rozdział :) Co sądzicie o nim?
Tak jak mówiłam ostatnio nie wiedziałam czy rozdział się w ogóle pojawi, ale tak to po miesiącu oczekiwań, wreszcie jest :D

Do Patrycja Kanik - to nie będzie impreza osiemnastkowa, tylko na jej 17-naste urodziny, tak dla wyjaśnienia :)

Dziękuję za komentowanie, to mnie bardzo motywuje :) Zniosę najcięższe słowa krytyki, więc się nie bójcie i komentujcie :D

2 komentarze:

  1. W końcu do niej przyjechali! Nie mogę doczekać się imprezy, będzie na niej Austin?
    Muszę przyznać, że podoba mi się postać Kuby :D chłopcy + piercing = sztosik hahaha ;p
    Czekam na następny i duuużo weny ^^
    Przy okazji zapraszam do siebie na nowy rozdział! http://rezerwatweben.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No i witam nowych bohaterów! W końcu się pojawili :) Ubolewam na brak AUSTINA!! Płaczę!!! :'( Mam nadzieję, że będzie go w następnych rozdziałach DUŻO DUŻO DUŻO XD
    Jego historia z dzieciństwa z Av taka słodka i niewinna. Szkoda, tylko że nie jest tak w prawdziwym życiu... ale właśnie takie opowiadania są po to, aby się oderwać od rzeczywistości ;) Znalazłaś jakiś nowy program do napisów, co? xP
    Pozdrawiam i czekam na wątek fantastyczny ;*

    OdpowiedzUsuń

Proszę, pozostaw po sobie komentarz ;*