niedziela, 17 marca 2019

10. To brutalna i bezlitosna gra.


         Całe popołudnie, aż do wieczora spędziliśmy we czwórkę. Spacer, skutery i rolki nieźle nas wykończyły. Świetnie się razem bawiliśmy.
         Wracaliśmy do domu. Poprosiłam Austin'a, żeby został dziś u mnie na noc. Oczywiście się zgodził.
         Kiedy weszliśmy do budynku, od razu udaliśmy się do mojego pokoju. Chciałam zobaczyć co w tym roku kupili mi przyjaciele.
         Usiadłam na łóżku, a razem ze mną Aus. Em usiadała na kolanach Kuby, który usiadł na fotelu.

- Czyj jest ten? - podniosłam pudełko w kształcie kwadratu. Było zawinięte w parny papier w czerwone paski.
- Ten jest ode mnie - odezwał się Moto.
- Tak sądziłam - puściłam mu oczko i zaczęłam rozpakowywać to prezent.
         Oderwałam kawałek i następny, aż cały papier został zdjęty. Otworzyłam pudełko. W środku było zdjęcie, które przedstawiało mnie i Moto na motocyklach. A także był tam łańcuszek z zawieszką w kształcie Kawasaki Ninja 300R. Był śliczny. Od razu go założyłam.
- Piękny - uśmiechnęłam się do niego - Dziękuję.
- Nie ma sprawy - odwzajemnił go - Ja mam takiego samego na bransoletce - pokazał go.
- Słodko - podniosłam teraz pudełko zawinięte w różowy papier - Od Ciebie Em?
- Zgadza się - potwierdziła.
         Zaczęłam go rozpakowywać. Kiedy dotarłam do środka, moim oczom ukazał się zbiór dużej ilości rzeczy. Pierwsze co wyciągnęłam to skarbonka. Była w kolorze czarnym z napisem "Na nasze wymarzone podróże". Drugą rzecz, która wpadła mi w ręce było czarne pudełeczko. Otwierając je patrzyłam na Emilkę. Jak spojrzałam na to co było w środku oniemiałam. Znajdował się tam srebrny pierścionek. Był w kształcie serduszka. Ubrałam go. Pasował idealnie.
- Jesteś kochana - podeszłam do niej i dałam jej buziaka.
- Dla Ciebie wszystko - uśmiechnęła się.
         Wróciłam na łóżko i wyciągnęłam ostatnią rzecz z pudełka. Była to książka. Utwór mojej ulubionej pisarki, Becci Fitzpatrick, pt. "Niebezpieczne kłamstwa". Nawet miałam ją sobie niedługo kupować. Ale się zgrało.
         Wzięłam teraz prezent, który był zapakowany w biało-czarny papier. Popatrzyłam na Austin'a. Skinął głową, więc to był prezent od niego.  Rozpakowując go nie czułam żadnego ciężaru. Kiedy otworzyłam pudełko, zobaczyłam tylko kartkę z napisem " Zajrzyj pod łóżko". Austin lubił zagadki. Od razu schyliłam się i spojrzałam pod łóżko. To na co patrzyłam było zdumiewające. Sięgnęłam po to i z trudem wyciągnęłam. Był to wielki pluszowy jasnobrązowy misiek.
- Serio Austin? Aż tak? - patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Chciałem, żebyś miała cząstkę mnie w NY - powiedział.
- Dziękuję - poszłam go przytulić i dałam buziaka.
- Ależ nie ma za co - puścił mi oczko.
- Prezent od rodziców otworzę później - oznajmiłam - oglądamy coś?
- Komedię - zaproponowała Małpa.
- Jestem za - Kuba trzymał jej stronę.
- Mi też pasuje - Austin się zgodził.
- To szukam jakiejś komedii z napisami - poinformowałam ich.
         Odłożyłam miśka na podłogę i sięgnęłam po laptopa. Zaczęłam szukać jakiś ciekawych komedii. Chwilę mi to zajęło, ale znalazłam interesujący film.
         Podłączyłam laptopa do telewizora. Austin i Kuba usiedli na łóżku. Em usiadła między nogami Moto. Włączyłam film i usiadłam opierając się o Aus'a.
         Gdzieś tak w połowie komedii zgłodnieliśmy. Zeszłam na dół i zabrałam jakieś chipsy, żelki i słodycze. Wracając na górę usłyszałam rozmowę rodziców.
- Przechodzi przemianę - usłyszałam głos taty - Miała już omdlenie, będzie się to powtarzać dopóki nie dostanie właściwej porcji.
- Wiem o tym - głos mamy był płaczliwy - Ale, żeby to zrobić trzeba jej powiedzieć kim jest.
- Trzeba to było zrobić już dawno - podsumował tata - Jak była mała mogliśmy jej wszystko wytłumaczyć.
- Nie zrobiliśmy tego, bo by nie zrozumiała - mama dalej płakała - Teraz też tego nie zrozumie.
- Musi zrozumieć kim jest zanim pojedzie do Akademii - głos taty był troszkę zły.
- Ale jak chcesz jej powiedzieć, że jest...
         Dalej już nie usłyszałam, bo z mojego pokoju wyszedł Austin i zaczął mnie wołać:
- Av, chodź już.
- Idę, idę - weszłam za nim do pokoju.
         Nic z tego nie rozumiałam. Jak to kim jestem? O co im z tym chodziło? Jestem Avalon Mal Szulc. Jestem pół polką, pół amerykanką. Jestem zwykłym człowiekiem, nie?
         Odkąd wróciłam do pokoju tylko o tym myślałam. Nie zwracałam na nic uwagi. Na film czy zachowanie moich przyjaciół. Tak jakby ich ignorowałam. Byłam ciekawa tego co rodzicie mieli na myśli, że muszą podać mi właściwą porcję. Czego porcję? Postanowiłam ich o to jutro zapytać.
         Ktoś zaczął machać mi ręką przed oczami. Inny ktoś szturchał mnie w bok.
- Av, Av żyjesz? - usłyszałam głos Emilki.
- Co? - zamrugałam - Tak, żyję.
- Od jakiejś godziny siedziałaś bez ruchu i się nie odzywałaś - mówił Austin.
- Nic mi nie jest - uśmiechnęła się -Musiałam kilka spraw przemyśleć.
- Spoko, to co teraz robimy? - spytał się Nowak.
- Nie mam pojęcia -wzruszyłam ramionami - Ale coś, żeby wszyscy brali w tym udział.
- To wiadome - wszyscy pokiwali głowami - Może jakaś planszówka?
- Monopoly? - Kuba wskazał na półkę z grami.
- W sumie można - przyznałam - Ale jest on po polsku.
- Jakoś damy sobie radę - odparł Mahone - Pomożecie mi przecież.
- Oczywiście, że tak - wszyscy przytaknęliśmy.
         Wstałam i poszłam po pudełko. Usiedliśmy na podłodze i zaczęliśmy rozkładać planszę. Kiedy wszytko było gotowe rozpoczęliśmy grę.
         Monopoly to brutalna i bezlitosna gra. Po zakończeniu jej najlepsi przyjaciele zostają wrogami. Graliśmy ponad 3h. Wygrała Emilka, która zabrała nam wszystkie pieniądze.
- Dobra, idziemy spać - zarządziłam.
- To prawda, jest już późno - przytaknął Kuba - Na razie.
         Wstał dał mi buziaka w policzek. Z Austin'em zbił piątkę i wyszedł. Ooo, ktoś tu jest obrażony.
- To ja też już pójdę - Em również wstała, dała mi buziaka i wyszła.
- Chyba Monopoly niszczy wszystko - podsumował Aus - Myślisz, że się pogodzą?
- Jasne - kończyłam sprzątać planszę - Znają się długo, wiedzą o sobie dużo i są dla siebie stworzeni.
- Skoro tak - brunet ściągnął koszulkę i zaczął rozpinać spodnie - Chodźmy spać.
- Chętnie - uśmiechnęłam się.
         Odłożyłam grę na miejsce i również pozbyłam się ubrania. W przeciwieństwie do mojego towarzysz założyłam piżamę. Poszłam jeszcze do łazienki zmyć makijaż i ściągnąć soczewki.
         Kiedy wróciłam Austin leżał już przykryty i czekał na mnie. Położyłam się obok niego i przytuliłam do jego klatki. Dałam mu jeszcze buziaka i zamknęłam oczy.
- Dobranoc - powiedziałam ziewając.
- Dobranoc - Aus przytulił mnie bardziej i oboje zasnęliśmy.
        
         Znowu ten las. Znowu to upiorne miejsce. Ale jednak jakby było coś innego. Nie czułam strachu jak zawsze. Odczuwałam szczęście i radość. Miałam na sobie moje ulubione czarne spodnie i buty. Na kremową koszulkę miałam narzuconą czarną kurtkę motocyklową. Podobną do mojej, ale o wiele za dużą. Musiała być męska.
         Szłam jakąś dróżką między drzewami. W powietrzu unosił się zapach wilgoci. Jakby przed chwilą padało lub miało dopiero zacząć. Nie wiedziałam w jakim kierunku idę.
         Zatrzymałam się, gdy usłyszałam trzask gałęzi niedaleko mnie. Słyszałam kilka kolejnych złamań spróchniałego drzewa, z różnych stron. Jakby ktoś mnie otoczył. Dało się słyszeć szepty, których na początku nie rozumiałam. Za drzew zaczęły wysuwać się nieznane postacie. Ich szept, przerodził się w głośną mantrę. Grzmiała ona znajomo.
- Pradawna - to słowo mówili wszyscy zebrani równocześnie - Pradawna.
         Patrzyłam na nich i nie mogłam pojąć o co im chodzi. To samo słowo pierwszy raz usłyszałam w klubie. Od dziewczyny z kłami. Rozejrzałam się po otaczających mnie osobach. Szczególną uwagę zwróciłam na usta. Kiedy je otwierali dało się zauważyć kły. U nich wszystkich.
- Wampiry - wyszeptałam pod nosem.
         Jak na jakiś rozkaz, wszyscy ruszyli na mnie. Zaczęłam krzyczeć.

~ Austin ~

         Ze snu wybudziły mnie krzyki Avalon. Popatrzyłem na nią. Wierzgała się po całym łóżku. Cud, że mnie nie zrzuciła. Próbowałem ją złapać. Kiedy w końcu udało mi się ją unieruchomić nadal spała.
- Avalon, słonko moje - powiedziałem i starałem się ją obudzić - Zbudź się. To tylko zły sen.
         Nic to nie dawało. Musiałem zastosować ostateczne środki. Zamachnąłem się i już miałem uderzyć ją w twarz, gdy kilka centymetrów przed policzkiem złapała mój nadgarstek.
- Avalon? - popatrzyłem na nią.
- Nie, Lilith - zakpiła - oczywiście, że to ja. Co Ty chciałeś zrobić?
- Krzyczałaś, chyba miałaś zły sen - wyjaśniłem - nie mogłem Cię obudzić, więc chciałem dać Ci plaskacza. Później bym Cię oczywiście przepraszał.
- Na prawdę krzyczałam? - przytaknąłem - Dawno mi się to nie zdarzało.
- Właśnie wiem - ostatni raz jak dobrze pamiętam, krzyczała jak mieliśmy po 10 lub 11 lat i się dowiedziała, że się przenoszą - Znów masz napady lęku panicznego?
- Ostatnio nie, ale mam dziwne sny - wzruszyłam ramionami - Kończą się zazwyczaj krzykiem.
- Co Ci się śni? - spytałem.
- Wiesz, że nie mam pojęcia - włożyła ręce we włosy - Pamiętam tylko las.
- To tylko sny - przygarnąłem ją do siebie - Idziemy spać.
- Okej - wtuliła się w moją klatkę - Dobranoc.
- Dobranoc, Av - przykryłem nas i dałem jej buziaka w główkę.
         Daliśmy się porwać w objęcia Morfeusza.

~ Emilia ~

         Po tym jak przestaliśmy grać w Monopol, powstało napięcie między mną a Nowakiem. Kuba pożegnał się ze wszystkimi tylko nie ze mną. Byłam zdziwiona i zmartwiona. Też się z nimi pożegnałam i wyszłam.
         Udałam się do swojego tymczasowego pokoju. Kiedy weszłam zaczęłam ściągać ubrania, żeby się przebrać w piżamę. Ubrana poszłam do łazienki umyć zęby. Jak skończyłam chciałam się położyć, ale ktoś mi to uniemożliwił. Na łóżku leżał Kuba. Miał na sobie tylko dresy.
- Co tu robisz? - spytałam i próbowałam się położyć.
- Leżę? - popatrzył na mnie tym swoim zabójczo uroczym wzrokiem.
- To widzę, ale dlaczego?
- Wczoraj spaliśmy u mnie, więc pomyślałem, że dziś będziemy u Ciebie - wyjaśnił i zrobił mi w końcu miejsce.
- Myślałam, że jesteś na mnie zły - położyłam się na wolnej przestrzeni i przykryłam.
- O głupią grę, miałbym być zły? - spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Szczerze? To tak - uśmiechnęłam się do niego.
- Tak? - chwycił mnie za policzki i przyciągnął do siebie. Całował długo i namiętnie - Teraz też myślisz, że jestem zły ?
- Nie, teraz już tak nie myślę - i przyległam do jego ust.
         Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie. Położyliśmy się w końcu razem. Przywarłam do jego klatki piersiowej. Dał mi buzi w głowę i poszliśmy spać.








----------------------------------------------
Oto 10 rozdział. Długo mnie nie było i już mnie nie będzie. To taki ostatni post na pożegnanie. Chciałam sprawdzić, czy ktoś wgl go zauważy. Dzięki za poświęcony mi czas. Może kiedyś jeszcze się przeczytamy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, pozostaw po sobie komentarz ;*